Witajcie!
Dzisiaj chciałbym rozpocząć serię postów z OCkami, czyli jak wspominałem w tym poście, oryginalnych postaci z uniwersum Zootopii, jakie sami tworzycie i jesteście gotowi podzielić się nimi ze społecznością.
Ja w tych postach staram się przyjrzeć waszym OC i starać się je ocenić w możliwie najbardziej zabawny, ale też wartościowy sposób. Nie martwcie się, jeśli bardzo zjadę wasze mozolnie tworzone postacie. Nie znaczy to, że umiem lepiej, ani że jestem na was cięty. Mam nadzieję, że będziemy się przy tym wszyscy świetnie bawić i wyciągniemy ciekawe wnioski.
Pierwszą osobą, która zdecydowała się wysłać do nas OC jest LeviathanLil.
Swoje komentarze będę pisał zieloną czcionką. A ja nie mogłam się powstrzymać przed wtrąceniem swoich pięciu groszy, więc jak zwykle będę pisać na fioletowo.
A zatem zaczynamy... ach, prawie jak za starych dobrych czasów z ocenianiem kucyków...
Link do obrazka na sta.sh: http://sta.sh/07f5tkqfesu
Nazwisko: Raine
Przezwiska: Bee/Bea (Pisane różnie, ale oba czyta się “Bii”), Beatrix, Wiedźma.
Czyli mówisz, że ta Beatrice... może użądlić? A do tego wiedźma... Czekaj, czy jesteś fanką Harry'ego Pottera? Nie odpowiadaj, wiem, że jesteś.
Płeć: Żeńska.
Gatunek: Lis.
Płeć: Żeńska.
Gatunek: Lis.
Ja wiem, że nie wszystkie lisy są rude, ale... piszcie następnym razem, jakie dokładnie, bo np. ja się nie znam i widząc "lis" uznałem, że chodzi o Vulpes vulpes
Wiek: 22 lata.
Rodzina:
Ojciec (Lis) - Markus Raine
Matka (Lisica) - Lily Raine
No nie gadaj! Jej starzy to też lisy! :v
Starsza Siostra (Lisica) - Naomi Raine
Zawód/Szkoła: Skończyła technikum handlowe i licencyjne studia ekonomiczne. Obecnie pracuje w administracji znanego banku, którego właścicielem/zarządcą (Autorka niedoinformowana :P) jest jej ojciec. Ma w planach zrobić magisterkę, jednak na razie się z tym wstrzymała.
Wiesz, zarządca to co innego niż właściciel. Zarządca tylko zarządza czymś, co należy do kogoś innego. Nieważne, fajnie mieć wpływowego tatę!
Charakter: Nie należy do osób, które ciągle się śmieją i chodzą z uśmiechem. Jej pyszczek zazwyczaj ukazuje powagę lub znudzenie.
Ale ona się uśmiecha na tym fanarcie powyżej! Poniekąd... No ale już na pewno nie jest znudzona ani poważna. Kiedyś znalazłam piękne określenie na tę przypadłość: mina elfa pogardy. Prawda, że cudowne?
Nie należy myśleć o niej jak o kompletnym stoiku - lubi pośmiać się z przyjaciółmi czy ze znajomymi z pracy, chociaż opowiadanie żartów jej nie idzie.
To się idealnie składa! Ja lubię suchary. bylibyśmy dobraną parą. Stoik to wyznawca pewnej filozofii, nie osoba, która jest zawsze poważna.
Jeśli kogoś rozbawi to swoim niemalże wiecznym sarkazmem czy zarzuceniem ironicznego do sytuacji tekstu.
Rarity, czy to ty? :P A nie, ja jestem tutaj.
Bywa brutalnie szczera, gdy ktoś poprosi ją o ocenę, przez co niektórzy uważają ją za złośliwą. Na co dzień nie krytykuje innych, póki nie spytają jej o zdanie.
Rarity, czy... Ała! Ja wcale nie potrzebuję zachęty, żeby kogoś skrytykować i się powymądrzać. Połowa redakcji FGE jest mi świadkiem.
Stara się zachowywać spokój w stresujących sytuacjach, choć nie zawsze jej to wychodzi. Kiedy po setnej próbie coś jej nie wychodzi, irytuje się i rzuca to w kąt. Wraca do czegoś takiego po dość długim czasie, zazwyczaj przez przypadek. Na ogół innym trudno ją sprowokować, lecz jeśli się to uda… Radzę uciekać za granicę. To nie żart. Kiedy jakiś podejrzany chłopak próbował skrzywdzić jej przyjaciółkę, podjęła się z nim walki. Ów osobnik skończył z wydrapanym okiem i kilkoma bliznami.
Ostra babka. Mam nadzieję, że nie okaże się jakąś tajną agentką, która mówi po rosyjsku. Czyżbyś nie lubił Natashy Romanoff? Wracając do Bea, chyba ciężko zajmować się finansami, mając kłopoty z cierpliwością?
Braki w sile nadrabia lisim sprytem i inteligencją. Stara nie uciekać się do przemocy - woli rozwiązać problem rozmową. I dlatego właśnie pozbawiła jakiegoś biednego łotra oka. Woli spędzać czas z niewielką grupą bliskich przyjaciół, obejrzeć film i pogadać czy wyjść na spacer od głośnych imprez, jednak czasem uda się ją wyciągnąć. Jej bliskich martwi fakt, że wobec płci przeciwnej okazuje niemalże całkowity brak skrępowania (nie mając tu na myśli rozbierania się przy innych oczywiście). Przykładowo w sytuacji, gdy jest z ledwie znanym mężczyzną wręcz “ściśnięta” (komunikacja miejska jest wszędzie taka sama), podczas gdy drugi osobnik okazuje zdenerwowanie - ona kompletnie nic z tego sobie nie robi.
To jest naprawdę przerażające! Zapraszam do skorzystania z autobusu w Krakowie, gdzieś w okolicach początku października. Tam skrępowanie minie wszystkim całkowicie. Według mnie mogłaś wymyślić ciekawszą anegdotkę na temat tego braku skrępowania.
Wygląd/Cechy charakterystyczne: Jest szarą lisicą.
Wygląd/Cechy charakterystyczne: Jest szarą lisicą.
Czy to nibylis argentyński?
Pod obojgiem oczu jej futro ma ciemniejszą barwę i tworzy “strzałki”. Na przednich łapach ciemniejsze futerko przyjmuję formę dwóch obręczy wokół nich. Tylne łapy do kolan, koniec puszystego ogona, niezwykle puchate futro na klatce piersiowej oraz wnętrze uszu również mają ciemną barwę. Charakterystyczne są paski na lewym uszu lisicy, będą swego rodzaju cechą dziedziczną dziewcząt z jej rodziny. Zauważalne są też dwa kosmyki w jej grzywce, mające nienaturalny błękitny kolor - pofarbowała je (o tym czemu potem). Łatwo widoczne są też jej nietypowe oczy. Jest to heterochronia - lewe oko jest czerwone, a prawe ciemnoniebieskie. Zawsze nosi przypiętą niebieski kryształ - broszkę - która jest pamiątką po matce. Ogon spina gumką. Jest szczupła i niezbyt umięśniona. Nie jest silna - nadrabia to szybkością i zwinnością.
Zarówno dziwne futro wokół oczu, jak i sama heterochronia to dość częste motywy wykorzystywane przez twórców postaci. Co prawda lisica wygląda badassowo, ale mam wrażenie, że ma trochę za dużo specyficznych cech wyglądu. Też bym tak powiedziała. Dodatkowo patrząc na rysunek, chyba nie wpadłabym na to, że to postać z Zootopii.
Historia: Urodziła się jako drugie dziecko swoich rodziców w dobrej, kochającej się rodzinie. Zawsze była najbliżej starszej siostry, z którą rozmawiała dosłownie o wszystkim i której zwierza się ze wszystkiego. Dorastała normalnie. Jej rodzice starali się poświęcać jej i jej siostrze jak najwięcej czasu, mimo ich prac. Kiedy Beatrice miała sześć lat, jej ojciec został szefem banku i zaczął rzadziej bywać w domu. Mimo to - nie przeszkadzało jej to. Nadal byli blisko. Była córeczką tatusia, który mimo jej sprzeciwów, strasznie ją rozpieszczał. Czas mijał, poszła do szkoły podstawowej, gdzie poznała trzy pierwsze i najlepsze przyjaciółki (nie są jeszcze skończone, więc nie będę mówić o ich imionach/gatunkach itd.).
Historia: Urodziła się jako drugie dziecko swoich rodziców w dobrej, kochającej się rodzinie. Zawsze była najbliżej starszej siostry, z którą rozmawiała dosłownie o wszystkim i której zwierza się ze wszystkiego. Dorastała normalnie. Jej rodzice starali się poświęcać jej i jej siostrze jak najwięcej czasu, mimo ich prac. Kiedy Beatrice miała sześć lat, jej ojciec został szefem banku i zaczął rzadziej bywać w domu. Mimo to - nie przeszkadzało jej to. Nadal byli blisko. Była córeczką tatusia, który mimo jej sprzeciwów, strasznie ją rozpieszczał. Czas mijał, poszła do szkoły podstawowej, gdzie poznała trzy pierwsze i najlepsze przyjaciółki (nie są jeszcze skończone, więc nie będę mówić o ich imionach/gatunkach itd.).
A kiedy z nimi "skończysz"? Taki żart. :P Ty mówiłeś serio z tymi sucharami...
Nie była prymuską, jednak uczyła się dobrze. Najlepsza była z matematyki. Już pod koniec podstawówki myślała o przyszłej pracy. Chciała pracować w banku ojca.
Ja też chciałem pracować w banku taty. Ale tata nie ma banku... Nie myślała nad tym, by najpierw pracować na własną łapę, niż czuć, że to tatuś załatwił jej tę pracę? Zdobyć doświadczenie tam, gdzie bez problemu znajdzie zatrudnienie, potem szukać czegoś ambitniejszego. Jak dla mnie brzmi rozsądnie, wiesz ile jest teraz absolwentów szukających pracy w finansach?
Na początku było to tylko “dziecięce marzenie”, jednak im bliżej było do wyboru studiów - tym bardziej stawało się to prawdziwe. Okres gimnazjum nie był jakiś przebojowy. Przez pewien czas razem z kilkoma innymi osobami musiała użerać się z grupką dzieciaków, która zawsze miała “coś” do nich, chociaż nikt nie wiedział co.
Niesamowite, ale 95% OCków ma albo miała taką grupkę dzieciaków. I żaden nie wie, co oni mają do nich, więc chyba to, co piszesz, to prawda...
Dopiero pod koniec pierwszej klasy, wilk imieniem Eric, będący jednocześnie największą ofiarą prześladowań, wpadł na plan, żeby utrzeć prześladowcom nosy. Wilk - bohater baśni, wielki i straszny. Ofiara szkolnych prześladowców. Sama nie wiem, czy to brak logiki, czy oryginalność. Każdy, kto doznał jakiś przykrości z ich strony (w tym nasza lisiczka) z chęcią przyłączył się do planu. Plan polegał na zwyczajnym nastraszeniu nieprzyjemnej grupki poprzez udawanie zdziczenia (sytuacja miała miejsce niedługo po wydarzeniach z filmu). Udało się. Dzieciakom udało się popędzić prześladowców, którzy więcej nie męczyli nikogo.
Trzeba przyznać, że całkiem nieźle wykorzystałaś motyw z filmu. To ma sens, że zwierzęta w mieście gadały potem o tej sytuacji i stało się to elementem rozmów dzieciaków. Ale że żart nie wywołał żadnej akcji odwetowej? Śmiem wątpić w tak łatwe załatwienie sprawy.
W klasie zapanowała na powrót przyjazna atmosfera. Reszta lat w gimnazjum mijała spokojnie, aż do balu na zakończenie szkoły. Poszła na niego z lisem czystej krwi z “dobrej rodziny”, z którym wyswatał ją jej ojciec, ponieważ “trzeba robić dobre wrażenie”. Niby wszystko ładnie, pięknie, ale… problem był taki, że lis był kompletnym palantem.
To już tak oklepany motyw... Chyba już wszyscy z wyższych sfer są palantami.
Zupełnie nie wiem, co możesz mieć na myśli.
I to już nawet pomijając fakt, iż kiedy tylko Beatrix go widziała - miała ochotę zwyczajnie go zabić. Przypominam, nie lubi przemocy. Nie można zapomnieć, że ów lis był osobą o “lepkich rączkach” i to nie tylko względem Bee. Dobierał się do wszystkich drapieżników płci żeńskiej, które tylko mu się spodobały. Gdy w trakcie balu zaczął proponować naszej lisicy różnego rodzaju nieprzyzwoitości - oblała go napojem i poszła sobie.
Kiedy miała już sobie iść, wpadła na pewnego znajomego wilka, autora planu pozbycia się klasowych dręczycieli - Erica. Mimo że nieco nieśmiało, zaproponował Beatrice ostatni taniec, zanim wyjdzie. Lisica była zaskoczona, jednak nie odmówiła. Jej zdaniem chłopak był uroczy. Moim też.
Niedługo po zakończeniu balu doszły ją okropne wiadomości. Jej matka miała wypadek samochodowy. Jakiś pijany kierowca w nią wjechał. Zmarła w drodze do szpitala.
Wow, that escalated quickly. Od balu do śmierci matki w czterech zdaniach. Jako czytelnik zostałem wrzucony na roller coastera: Poznała fajnego chłopaka. Jej mama nie żyje.
Pokryło się to z zakończeniem przez jej siostrę studiów aktorskich. Beatrix przeszła wtedy załamanie i musiała być pod opieką psychologa. Jej ukochana zmarła przez jakiegoś idiotę, który postanowił prowadzić samochód pod wpływem alkoholu. Nie mogła się z tym pogodzić przez dobre półtora roku.
Nawiasem mówiąc, wciąż nie mogę uwierzyć, że tylu ludzi pcha się za kółko, kiedy są pijani. Media huczą o wypadkach "pod wpływem" od lat. Wygląda na to, że w ogóle to nie oddziałuje na wyobraźnię.
Cóż, gimnazjum dobiegło końca - zaczął się kolejny poziom nauki. Poszła do technikum na kierunek handlowca, gdzie trafiła do klasy z… Erickiem. Ich oboje to zaskoczyło, jednakże cztery razem spędzone lata ich zbliżyły. Zaprzyjaźnili się. Z czasem kiedy ich bliskość rosła - rosło również jej zauroczenie nim. Był jedną z osób, które podnosiły ją na duchu po śmierci matki dziewczyny. W tamtym okresie jej ojciec zamknął się w sobie, zaczął oddalać się od córek. Czas mijał szybko, nim się obejrzała - miała maturę i testy zawodowe. Może nie zdobyła najlepszego wyniku w Zootopii (Zwierzogrodzie), jednak miała jedenasty najlepszy wynik.
Cóż, gimnazjum dobiegło końca - zaczął się kolejny poziom nauki. Poszła do technikum na kierunek handlowca, gdzie trafiła do klasy z… Erickiem. Ich oboje to zaskoczyło, jednakże cztery razem spędzone lata ich zbliżyły. Zaprzyjaźnili się. Z czasem kiedy ich bliskość rosła - rosło również jej zauroczenie nim. Był jedną z osób, które podnosiły ją na duchu po śmierci matki dziewczyny. W tamtym okresie jej ojciec zamknął się w sobie, zaczął oddalać się od córek. Czas mijał szybko, nim się obejrzała - miała maturę i testy zawodowe. Może nie zdobyła najlepszego wyniku w Zootopii (Zwierzogrodzie), jednak miała jedenasty najlepszy wynik.
Wciąż zbyt wysoko. Obniżam ocenę o stopień... no dobrze, nie będę aż tak surowy.
Kiedy rozpoczęła studia, Eric nagle “zniknął” z jej życia. Z nieznanych powodów ich kontakt się urwał.
Oni to chyba tak mają. Najpierw byli przyjaciółmi w gimnazjum, potem przypadkowo spotkali się technikum, teraz znowu ot tak, się rozeszli, choć podobno zaiskrzyło.
W czasie gdy ona studiowała ekonomię, jej sześć lat starsza siostra zdobywała sławę jako aktorka teatralna i kinowa. Zaraz po zakończeniu studiów licencjackich chciała rozpocząć studia magisterskie, jednakże… Ojciec odwiódł ją od tego pomysłu, zatrudniając ją w swoim banku na w miarę wysokim stanowisku. Cóż, nie obyło się bez problemów. Jako córka szefa od samego początku była na celowniku współpracowników.
I słusznie! Bardziej mnie interesuje, czym kierował się jej ojciec. Skoro jest szefem banku, powinno mu zależeć na jego rozwoju. Zatrudnienie młodej dziewczyny bez doświadczenia na kierowniczym stanowisku nie brzmi jak dobra strategia biznesowa.
Jedyną znaną jej osobą (prócz ojca oczywiście) była rok starsza przyjaciółka (jedna z trzech wspomnianych wcześniej). Czy poznana w szkole koleżanka nie powinna być w tym samym wieku? Ostrzegła ją o tym, że w pracy są swego rodzaju żartownisie, którzy nie przegapią okazji wrobienia “nowego”, niezależnie od tego, kim jest taka osoba. Na początku nie zrobiła dobrego wrażenia, ze względu na jej wiecznie poważną lub znudzoną minę. Nie pomogło jej też imię, będące tym samym, które miała wiedźma ze starej legendy, szybko zyskała przezwisko “Wiedźma”.
To musiało być nawet zabawne. Już ją lubię... oczywiście chodzi mi o ksywę, a nie lisicę. Wiedźma. Potraktowałabym to jako komplement.
Feralnego dnia, kiedy to “żartownisie” przypuścili na nią “atak”, wylewając na nią kubeł zimnej wody, gdy wchodziła do pomieszczenia. Wszyscy obecni zamarli, przekonani, że wścieknie się i doniesie szefowi, sprawiając problemy wszystkim. Ona jednak… Zaczęła się śmiać, psując swoją opinię bezemocjonalnej wiedźmy. Nie zgłosiła niczego, mówiąc, że “Nic się nie stało i nie ma o co szumu robić. Po fakcie, ochłodziliście moje zdenerwowanie.”
Ale jak po fakcie, skoro dostała kubłem jeszcze zanim była zdenerwowana? Lepiej zapobiegać, niż leczyć?
Odpowiedzialni za sytuację mimo wszystko ją przeprosili. Chociaż jej kontakty z współpracownikami są dość dobre, to i tak wszystkich “Świeżaków” straszy się ‘Lisią Wiedźmą Beatrice’. Kilka dni po rozpoczęciu pracy, kiedy śpieszyła się na swoją zmianę, wpadła do sklepu niedaleko jej mieszkania, w którym często robiła zakupy, żeby kupić śniadanie do pracy. Tak to bywa, kiedy budzik nie zadzwoni. Za kasą zobaczyła nikogo innego, jak… Erica. W pierwszym momencie go nie rozpoznała, jednak następnego dnia znów go zobaczyła. Chłopak był nieco zawstydzony faktem spotkania lisicy po tak długim czasie.
Gdzieś ty był przez tyle lat?! W Tesco? Czy to było, kurde, Tesco, gdzie zniknąłeś mi sprzed oczu? A teraz cię zwolnili i widzę cię gdzie? W Biedronce!
To Bee rozpoczęła rozmowę, wypytując, co u niego, jak się ma i czemu tak nagle zerwał kontakt. Mimo że na to ostatnie nie odpowiedział - chciał odnowić kontakt.
Bo warto odnawiać kontakt, gdy zerwie się kontakt, bo chodzi o... kontakt. Uważaj na powtórzenia.
Tak z lepszych wiadomości - po około miesiącu porannych spotkań i rozmów w sklepie, przełamał się i zaprosił lisicę na wyjście na obiad. To był jeden z tych dni, kiedy z jej pyska zniknął wyraz znudzenia, ustępując miejsca radości.
Spokojnie, za parę miesięcy znowu zapomną, że istnieją. Ale może tym razem... Ciekawa jestem, co działo się z Erickiem - Bea po ukończeniu szkoły poszła na studia i pracuje w banku, podczas gdy kolega ze szkolnej ławki wylądował na kasie.
Ciekawostki/Coś, czego nie wcisnęłam nigdzie indziej:
Ciekawostki/Coś, czego nie wcisnęłam nigdzie indziej:
- Jej ojciec nadal próbuje ją namówić na związek z lisem o “lepkich łapkach”.
- Jej ojciec nie wie, że zaczęła się spotykać z wilkiem - w życiu by jej na to nie pozwolił. A właściwie to czemu?
- Jej kontakty z ojcem ograniczają się do relacji szef-pracownik. Mam dziwne wrażenie, że jej tatuś nie jest taki fajny, jak ojciec Judy. Córeczko, masz tu spray na króliki, wystrzegaj się lepiej tych małych bestii!
- W rzeczywistości, broszka po matce w spadku należała do jej starszej siostry, jednak ta uznała, iż to młodsza powinna ją dostać, gdyż ona “jako starsza ma więcej wspomnień związanych z matką”.
- Dwa pasemka pofarbowała na niebiesko w ramach przegrania zakładu, kiedy miała 17 lat. Nie ma to jak dotrzymywać słowa!
- Eric był jej pierwszym i jedynym zauroczeniem/zakochaniem.
- Razem z trzema przyjaciółkami i starszą siostrą kupiła dom, w którym wszystkie mieszkają, więc nigdy nie jest tam cicho. Ciężkie czasy wymagają... dzielenia się kredytem. Może tatuś dał chociaż korzystne oprocentowanie?
- Właściwie nikt z poza rodziny, prócz jej trzech przyjaciółek, nie wie, że jest siostrą znanej aktorki. Wszyscy są przekonani, iż to zbieżność nazwisk. O, jesteś podobna do tej znanej aktorki! I masz takie samo nazwisko jak ona! I mieszkacie w tym samym mieście! To na pewno przypadek. Może siostra więcej się uśmiecha?
- Spinanie ogona gumką jest rodzinną tradycją, ale nikt nie pamięta, co ją zapoczątkowało.
- Według starej legendy - pewna wiedźma miała na imię Beatrice. Mimo że legenda jest dość znana - nie dotarła do tej rodziny, przez co rodzice nie mieli o tym pojęcia, gdy nadawali córce to imię. Powiedzieli im o tym dopiero znajomi, jednak na zmianę imienia było już trochę zbyt późno. To straszne mówić coś takiego rodzicom dziecka... Z drugiej strony liczba Adolfów nie jest już taka jak kiedyś... Beatrice przynajmniej ładnie brzmi. Gorzej byłoby dostać na imię Baba Jaga.
- Lubi czereśnie, ale wiśni nie cierpi. Popieram z czereśniami... ale poważnie? Popieram obydwa postulaty.
- Futro na klatce piersiowej, ogon oraz uszy są swego rodzaju jej “wrażliwymi punktami”, więc jeśli ktoś ich dotknie bez jej zgody - najpewniej zarobi w pyszczek. Myślę, że to musi być znajomość na wyższym levelu, by dotknąć tak strategiczne miejsca... To jak z kotami - brzuch nie, ogon nie, łapki nie. A jak dotkniesz, to pazurami! Tylko jak to się łączy z niewrażliwością na ścisk w autobusie?
Podsumowanie
Lubię Beatrice. Tak, to mi się nasuwa jako pierwsze. Nie jest postacią nudną, choć sam jej opis jest trochę nudnawy. Wiem, że życie tak wygląda, ale fajnie byłoby zobaczyć naszą lisicę w inny miejscu niż szkoła czy bank. Nie widzieliśmy, jak ktoś z nią zadziera i ze strachu aż musi za granicę wyjechać. A ja tak na to czekałem! I to mój największy zarzut - postać wydaje się ciekawa, ma intrygujący wygląd, którego nie powstydziłaby się żeńska i zwierzęca wersja Geralta, ale jak już robi coś hardcorowego, to potrafi wytrzymać w autobusie w ściśnięciu. W sumie to przydatna umiejętność, ale...
Mimo tego, jak wspominałem, postać ma ciekawe cechy, da się ją polubić, a historia jej znajomości z wilkiem Ericiem to nadaje się do książki.
Uważam, że jest ok i oto moja ocena; 7/10.
Mere miał trochę racji - widzę kilka podobieństw między sobą, a tym OCkiem. W związku z tym muszę powiedzieć, że ją lubię. Jestem też ciekawa, na ile tak naprawdę jest to wymyślona postać, a na ile przeniesiona do Zootopii autorka. W przeciwieństwie do Mere natomiast doceniam fakt, że Bea jest taka zwyczajna. Ma cechy charakterystyczne, które nie są super mocami, ale jednak wyróżniają ją z tłumu. Podoba mi się to, że lisica nie przeżywa super przygód, tylko jest jednym z obywateli miasta. Miasta, które tak naprawdę jest podobne do naszych metropolii, oferując podobne możliwości.
Nie wiem tylko, po co w historii była ta śmierć matki - czy jest jakaś zasada mówiąca o tym, że OCek musi być przynajmniej półsierotą? Relacja z Erickiem też jest zastanawiająca, czy tak trudne jest utrzymanie kontaktu z przyjacielem w świecie z telefonami i internetem?
Natomiast mój największy zarzut jest taki: czy to naprawdę musiała być lisica? Ja rozumiem, że Nick jest super i wszyscy pokochali lisy, ale naprawdę można znaleźć inne zwierzę. Nie, zmienienie koloru sierści nie wystarczy. Dodatkowo biorąc pod uwagę sytuację lisów w filmie, trochę nie wierzę w sukces lisiego banku.
Przy czym muszę przyznać, że łatwiej jest mi wypunktować wady niż zalety, które nie zwracają na siebie aż takiej uwagi. Ogólnie rzecz biorąc, myślę że zgadzam się z Mere i 7/10 wydaje mi się tutaj sprawiedliwą oceną.
Na koniec jeszcze serdecznie dziękuję LeviathanLil za przesłanie swojej postaci do oceny. Mam też nadzieję, że nasze znęcanie się nie odstraszy nikogo i już niebawem będziemy mogli opublikować następną postać.
Mere miał trochę racji - widzę kilka podobieństw między sobą, a tym OCkiem. W związku z tym muszę powiedzieć, że ją lubię. Jestem też ciekawa, na ile tak naprawdę jest to wymyślona postać, a na ile przeniesiona do Zootopii autorka. W przeciwieństwie do Mere natomiast doceniam fakt, że Bea jest taka zwyczajna. Ma cechy charakterystyczne, które nie są super mocami, ale jednak wyróżniają ją z tłumu. Podoba mi się to, że lisica nie przeżywa super przygód, tylko jest jednym z obywateli miasta. Miasta, które tak naprawdę jest podobne do naszych metropolii, oferując podobne możliwości.
Nie wiem tylko, po co w historii była ta śmierć matki - czy jest jakaś zasada mówiąca o tym, że OCek musi być przynajmniej półsierotą? Relacja z Erickiem też jest zastanawiająca, czy tak trudne jest utrzymanie kontaktu z przyjacielem w świecie z telefonami i internetem?
Natomiast mój największy zarzut jest taki: czy to naprawdę musiała być lisica? Ja rozumiem, że Nick jest super i wszyscy pokochali lisy, ale naprawdę można znaleźć inne zwierzę. Nie, zmienienie koloru sierści nie wystarczy. Dodatkowo biorąc pod uwagę sytuację lisów w filmie, trochę nie wierzę w sukces lisiego banku.
Przy czym muszę przyznać, że łatwiej jest mi wypunktować wady niż zalety, które nie zwracają na siebie aż takiej uwagi. Ogólnie rzecz biorąc, myślę że zgadzam się z Mere i 7/10 wydaje mi się tutaj sprawiedliwą oceną.
Na koniec jeszcze serdecznie dziękuję LeviathanLil za przesłanie swojej postaci do oceny. Mam też nadzieję, że nasze znęcanie się nie odstraszy nikogo i już niebawem będziemy mogli opublikować następną postać.
[Tu wstaw komentarz]
OdpowiedzUsuńNie wiem, co napisać. :-(
Może... fajny OCek?
Nie... to za mało.
Może... ten OCek jest cudowny, wspaniały, fantastyczny, piękny, świetny i wszystko, co dobre?
Nie... to za dużo.
Ten komentarz nie ma sensu.
Po prostu chcę coś napisać pod każdym postem, jaki się pojawi.
Bo czemu by nie.
Co ja właściwie tu bredzę?
O, wielka bogini Rarity, jak tu gorąco!
Odmawiam bycia nazywaną wielką. Poza tym u mnie jest zimno, wszystko dlatego.
UsuńBogini, czemu tego odmawiasz? Przecież na to zasługujesz.
UsuńUpierasz się, że jestem gruba. Fajnie. Dzięki. Zapamiętam to sobie.
UsuńŻadna kobieta nie jest gruba. Szczególnie bogini Rarity
UsuńWłaśnie dostałaś awans +5 pozycji w rankingu czytelników.
UsuńAle słowo "wielka" odnosi się do wspaniałości, a nie szerokości!
UsuńChyba nie myślałaś, że twój kapłan odważy się ciebie obrazić?
Usuń"Bardziej mnie interesuje, czym kierował się jej ojciec. Skoro jest szefem banku, powinno mu zależeć na jego rozwoju. Zatrudnienie młodej dziewczyny bez doświadczenia na kierowniczym stanowisku nie brzmi jak dobra strategia biznesowa."
OdpowiedzUsuńWysokie stanowisko to swego rodzaju sarkazm. Robi przy papierach, niczym nie kieruje :P
Ojciec po prostu chce ją powstrzymać od zbytniego rozwoju xD
Sporo rzeczy pominęłam, bo myślałam o napisaniu historii z udziałem ocków (i może epizodycznie bohaterami filmu, jak romans Nicka i Judy w tle xD)
Jeśli chodzi o zniknięcie Erica - będzie to miało mniejszy lub większy związek ze śmiercią matki Bee i poczuciem winy.
To lisica, ponieważ jak kochałam lisa odkąd byłam dzieckiem.
Ojciec Beatrix wiele lat pracował na to, aby dostać się na swoje stanowisko. Pracował w tym banku co najmniej tyle, ile Wiedźma ma lat.
Wow, spodziewałam się instant 2/10. A tu 5 ocen wyżej. Wow.
Do przyjaciółek - myślałam nad zrobieniem owcy, ale to chyba będzie zbyt oklepane. Jedna z nich będzie łanią, bo why not
Wpisałam, że rodzice to lisy, ponieważ oceloty to często hybrydy pierdyliarda różnych zwierząt.
A na koniec przepraszam, że tekst jest gówniany i ma powtórzenia, ale od dość dawna nic nie pisałam i pisanie pierwszego oceta potraktowałam jako trening. Nie jest to finalna wersja - wysłałam ją nieco dla beki.
Dziękuję za odniesienie się do naszych uwag - na pewno rozwiałaś część wątpliwości. Jak zrozumiałam, zamierzasz przesłać na bloga więcej postaci, będę więc czekać z niecierpliwością ;)
UsuńNaprawdę liczyłaś, że dam wam spokój? To dopiero początek!
UsuńSkoro mamy boginię i imperatora to musi też być jakiś demon czy inna kreatura, która będzie wszystkim uprzykrzać życie czasami. Żeby było urozmaicenie - ciągły ideał by się w końcu znudził :P
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen nick to w sumie od potwora morskiego, ewentualnie od jednego z czterech(?) książąt piekielnych. Drugi człon - Lil - to skrót od Lilith, czyli hebrajskiej kobiety-demon, pierwszej żony Adama, która to miała wprowadzać go w arkana czarnej magii.
UsuńTak więc cały mój nick jest demoniczny xD
Ja widzę Nonsensopedystę jako badassa tego bloga. No, ewentualnie mnie.
UsuńNonsensopedysta jako villain by się nadał. Ty jeszcze tego nie wiesz, ale jesteś pierwszym paladynem królestwa.
UsuńWięc Nonsensopedysta i Leviathan to villaini, ty to bogini, Mere to imperator, ja to kapłan, a Gnobk to paladyn. (Temat na kampanię w D&D) Kim w takim razie jest Cichy Furrony?
UsuńTy to kapłan w niełasce ;P Może być nieślubnie urodzonym księciem, który dąży do zdobycia uznania i poważania wśród ludności kraju.
UsuńJa w niełasce u bogini?! Idę się powiesić... :-(
UsuńNawet mi to nie przeszkadza, że komentarze na blogu zmieniły się w jeden wielki offtop. :P
UsuńImperatorze! Melduję, że akcja aktywizacji sekcji komentarzy zakończona została sukcesem!
UsuńA ja będę jednym z wielu typowych poddanych
UsuńCzy bogini musi cokolwiek meldować imperatorowi?
UsuńPo kolejne: Ja też się przyczyniłem, ja też, te 63 komentarze pod niedawnym postem, to dzięki KT aż tyle było (i przez Rarity oraz Dartha)!
Nie musi, ale może. Konflikty religii z władzą świecką zwykle źle się kończą dla ludu.
Usuń[Wciąż wiszę na sośnie]
UsuńCo mogę zrobić, żeby odzyskać łaskę?
PS.Nigdy nie byłem księdzem, ale mam bardzo bogatą przeszłość.
Dowód: http://fgzootopiaforum.cba.pl/viewtopic.php?f=21&t=114
Kapłan w niełasce błaga o łaskę i zostaje księdzem? Co.
UsuńJa nie byłem i nie chcę być księdzem! Służę tylko bogini Rarity!
UsuńPrzenieś się na Yggdrasil, powiś tam kilka dni. Odyn podobno w ten sposób zdobył mądrość.
UsuńBogini mnie obraża. :-(
UsuńBóstwa tak już mają. Droga kapłana jest usłana cierniami i zawsze prowadzi pod górę. No i Odyn po tej ofierze został wybitnym mędrcem, nikt nie mówi, że wcześniej był głupi.
UsuńO, bogini, dziękuję Ci, że prowadzisz lud swój ku większemu oświeceniu.
UsuńNawet kosztem kapłana...
Nie ma sprawy. Ale na barykady nikogo prowadzić nie będę.
UsuńUstrój tego miejsca to normalnie materiał na książkę, fanfica czy inną historię :P
UsuńKtoś mógłby zrobić serial ,,gra o FGZ"
UsuńMere ginie jako pierwszy.
UsuńLord Mere herbu królik.
UsuńAle czy mnie mogłaby zagrać Emma Watson? Mam takie małe marzenie.
UsuńZobaczę co da się zrobić, ale raczej się zgodzi. Kto nie chciałby zagrać w takiej produkcji?
UsuńEwentualnie zbajerowałoby się jakiegoś animatora, zrobiłby animację, żeby było bardziej epicko. A Emma Watson mogłaby dostać zaszczyt podkładania głosu pod wspaniałą boginię Rarity :P
Usuń"Game of FGZ". Oglądałbym. Choć pewnie leciałby tylko na HBO, a ja nie mam abonamentu.
UsuńNo to szykuje nam się hit! Idę poszukać jakiegoś dobrego kamerzysty!
UsuńMogę opracować scenariusz.
UsuńA ja mogę zagrać jakąś postać z tła.
UsuńMam kamerzystę, ty rób scenariusz, a ty bądź statystą. Wszystko zacznie się w... I dalej niech już się dzieje co chce
UsuńI w tym serialu "Gra o FGZ" pojawił by się każdy,kto napisał choć jeden komentarz na FGZ.
UsuńJa już mam nawet pomysł na fabułę,ale to już Virax musi to załatwić.
Mogłabym się zająć projektowaniem wyglądu postaci.
Masz tę posadę. Idź zaprojektować króla Merego.
UsuńDawaj te pomysły! Mam zamiar uwzględnić w scenariuszu wasze chęci i opinie. I tak nie zajmę się tym wcześniej niż za tydzień, bo jestem poza domem.
UsuńNo to ja mam zamiar wam przeszkadzać, jak na dobrego villana przystało :P
UsuńTo teraz jedziem do setki komentarzy pod tym postem xD
Może być. Kto chce odpowiadać za scenografie?
UsuńWidzę, że tutaj tworzą się poważne plany <_<
UsuńA czy to źle mój panie?
UsuńAleż to bardzo dobrze!
UsuńCieszę się mój panie
UsuńA walić wszystko. Ja do imperatora nie będę się zwracać per pan :P
UsuńA plany poważne i to bardzo!
Ej no! Ja chciałam być tym złym na blogu!
UsuńMożecie się dzielić złem.
UsuńZainteresowanych Game of FGZ zapraszam na forum.
Usuń(Tak, wiem, że to jest już w miarę stary post i nikt tu nie zagląda)
UsuńNa forum jest już prolog Game of FGZ.
Nie bardzo związane z tematem, ale...
OdpowiedzUsuńhttp://www.gralandia.pl/gra/10033-Zwierzogrod---Pocalunki-Nicka-i-Judy.html
Ten twór już się pojawił kiedyś na tym blogu:
Usuńhttp://fgzootopia.blogspot.com/2016/05/podyskutujmy-czy-powinna-powstac.html
Mere napisał, że przegrał trzy razy.