poniedziałek, 11 września 2017
Water under the Burrows - całość
Komiks Water under the Burrows został zakończony, a jeśli jeszcze o tym nie wiecie, to właśnie tym postem się dowiecie. A zatem niniejszym ogłaszam, że Mistermead i Writeanon zamknęli tę historię.
Na FGZ publikowaliśmy już część stron TU oraz TUTAJ ale dla porządku wstawię tu wszystko.
Źródło komiksu: http://mistermead.tumblr.com
Nie będę zbyt dużo pisał, co najwyżej skomentuję parę rzeczy.
Jeśli o mnie chodzi, to byłem zaskoczony, że Mead zrobił aż tyle stron. Co prawda wiele wątków musiał skracać, przez co kłótnie i nieporozumienia mają 3-4 strony długości i brakowało mi wyraźnej fabuły, która wiązałaby wszystko w całość.
Oczywiście włożyłem między bajki, że zrobi to tak szybko, jak pierwotnie planował (chyba mówił o 3 miesiącach), ale i tak szacunek, że dokończył. Pomimo tego, że publikował aktualizacje po 2-3 strony, to zrobiła się z tego naprawdę pokaźna ilość.
Jakość rysunków jak to u Meada jest bardzo dobra. W dodatku mam wrażenie, że w ciągu tych paru miesięcy udało mu się jeszcze poprawić kreskę. A i warto wspomnieć, że jest to komiks stylem odmienny od poprzedniego "Judy Is Dead". No i miło widzieć wreszcie żywą Judy. :P
Jednym z głównych wątków historii jest pierwsze spotkanie Nicka z rodziną Judy.
Judy i Nick przyjeżdżają do Bunny Burrows już jako para i to wywołuje mieszane uczucia.
Żałuję, że nie wszystkie strony zostały pokolorowane. Ja wiem, że zajęłoby to mnóstwo czasu, ale te, które dostaliśmy wyglądają tak świetnie, że zdecydowałbym się kupić drukowaną wersję, jeśliby taka powstała.
No i są one... rysie z Rosji, które oczywiście przynoszą barszcz i oczywiście mówią tymi "ruskimi" głosami czając się gdzieś w tle i zapowiadając niezłą rozwałkę... gdyby komiks był 10 raz dłuższy.
Heh, ten żart Nicka.
Nie dla lisa misa, rzekłbym. :P
To oczywiście naturalne, że to matka, która niejedną setkę pociech urodziła, będzie mieć uwagi do związku córki, który wykracza poza model standardowy. Ale mimo wszystko dziwię się decyzji, by to mamę Judy uczynić tą "lisosceptyczną". W końcu to ona kiwała głową z dezaprobatą na zapędy męża, by lisa agresora przysmażyć paralizatorem. Niby inna sytuacja, ale jednak to jemu ten związek powinien być bardziej nie w smak.
Na pewno chciało mi się czytać dalej po tej scenie. Byłem kupiony, chciałem poznać zakończenie.
Pomijając oczywiście strony w pełni koloryzowane, to naprawdę dobrze, że pozostałe nie są w odcieniach szarości, a kolor główny strony zmienia się np. w zależności od miejsca czy nastroju bohaterów.
No i masz ci los, odcienie szarości. :P
Chciałbym kiedyś rysować jak Mead. Nie mówię, że jest najlepszy, ale lubię, jak ukazuje emocje bohaterów. Nawet to, jak Bonnie nerwowo "gniecie" swoje uszy. Słodkie.
Nick i Stu w tym komiksie, to moi bohaterowie. Spokojni, wyważeni, wiedzą co powiedzieć w odpowiednim czasie. Trochę blado wypadają przy nich dziewczyny, które bez nich by się pozabijały. W filmowym pierwowzorze moim zdaniem to one są bardziej racjonalne.
Jestem złym i paskudnym lewakiem, ale wolałbym, by Mead nie używał tego fandomowego crack shipa, który nie ma praktycznie żadnych logicznych podstaw i na dodatek posłużył mu do wprowadzenia przykładu, że można żyć inaczej.
Wiecie... chcę przekazać, że... jak przyprowadzicie kiedyś do domu partnera/partnerkę o innym kolorze skóry, to nie mówcie, że wszystko spoko, bo teraz to nawet związki jednopłciowe są. Konserwatywnym rodzicom nie spodoba się to porównanie.
No pewnie, że to lis. A kogo mieli adoptować? Owcę? Hm... to by się nadawało na fanfika.
I tak dość nieoczekiwanie...
...wszystko dobrze się kończy!
No i co? Koniec!
Fajne?
Ja tam czuję niedosyt. Chciałbym dramy, krwi i flaków, a ostatecznie historia nie rzuciła mnie na kolana. Cóż, widocznie czasem nawet z rysiem można konie kraść, a kłótnie w rodzinie wystarczy zażegnać zaufaniem i miłością.
Jaka jest wasza opinia? Czy wam się podobało?
Komiks nawet fajny ale mnie zbytnio fabuła nie wciągnęła :/
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała w kolorowej wersji!
Szczerze powiedziawszy, to ten komiks jest taki przeciętny. Ładnie narysowany i w ogóle, ale jakiś taki... bez puenty. Sam nie wiem. Meada stać zdecydowanie na więcej.
OdpowiedzUsuń