Zootopia Travel #2 Stara Sahara

 Źródełka szukajcie w poście pierwszym.

Zgodnie z chęcią większości uczestników naszej wycieczki, kolejnym przystankiem jest Stara Sahara. Co tu dużo mówić, spójrzcie przez okno, a zobaczycie, jak to wygląda. Mamy tu jednego z mieszkańców.

- Co może pan powiedzieć o Starej Saharze?

- Eeee... PIASEK!

- No to tyle w tym temacie, zatem przejdźmy do części właściwej.

There's a Rainbow in the sky

- Mówiąc o Sahara Square (ładnie to brzmi po angielsku) mamy na myśli duży obszar pokryty...
- PIASKIEM!

- Mamy na myśli obszar...

- PIASKIEM!

- Możesz się przymknąć?!

- PIASKIEM!

- Z kim ja muszę pracować? No dobra. Obszar pokryty piaskiem. Prawdopodobnie jest to największa dzielnica miasta. Gdzie...

- PIASKIEM!

- No nie wydolę! Zamknij się Leszek!

- Wracając do właściwego toku. Spójrzcie znów przez okno. Oczom waszym ukaże się wielka piaszczysta przestrzeń, gdzie zwierzęta chroniąc się przed gorącem, wychodzą na dwór głównie wieczorem i nocą.

"Tyle słońca w całym mieście!"

Skoro wysiedliśmy już z pociągu udajmy się do centrum. Budynki wykonane głównie z gliny i kamienia, co po dodaniu szkła i światła robi wrażenie. A oto i centrum, które może przypominać jakieś Las Vegasy i inne dziwne miasta na pustyni. Prawdziwa zabawa zaczyna się po zachodzie słońca.

Ładny wycinek morza. Ładnie wygląda.

Jak by na to nie patrzeć, jest to dzielnica wypoczynkowa z kurortami, a co jest wymagane w takim miejscu? Oczywiście dojście do morza. Tak mamy tu całoroczny dostęp do ciepłego morza, gdzie węgorz może was porazić można się przyjemnie obalić opalić lub futerko spalić czy też rozjaśnić. Tak. To miejsce rządzi.

To się nazywa Wielki Mur

Spójrzcie tam. W tym to miejscu mieszka, bądź mieszkała Gazelle. Nie ma tu nic ciekawego, więc idźmy dalej.

- PIASEK!

- Poważnie?! To już się robi nudne. Tak czy inaczej, jak to możliwe, że tu jest tak gorąco, a dzielnica obok to lodowisko? Odpowiedź jest prosta - tóż te mury to wielkie klimatyzatory napędzane siłą mięśni komarów albo jakąś energią geotermalną, ale to pierwsze jest bardziej sensowne i logiczne.

"The coconut nut is a giant nut..."

Wspomniałem już, że to dzielnica wypoczynkowa. Mamy tu full zestaw różnego rodzaju kasyn i hoteli, a także ułatwiającą życie komunikację. Składają się na nią linie metra czy leżące tam dalej lotnisko. Oj tak! Nie tylko nietoperze latać mogą. Co do hoteli, mamy choćby ten przykuwający wzrok hotel w kształcie palmy. Serio można się nabrać, że to trzystumetrowy coconut tree. Niemniej widok ze szczytu tego luksusowego ośrodka jest cudowny. Musicie mi uwierzyć, bo nigdy tam nie byłem.

Ten pustynny wiatr w grzywie. Wspaniałe uczucie.

Jak widzicie, mija nas wiele ssaków typowo pustynnych. Kto się dziwi z tego powodu? Tak zbliża się wieczór, a to oznacza, że dopiero teraz będzie się działo. Dzielnica ożywa. Moc świateł. Tu noc jest porą aktywności, a dzień czasem na sen. 
 

Pomedytujmy nad sensem różnych spraw.

A no tak, jak można nie wspomnieć o jednej z największych atrakcji Starej Sahary. Jak wspominał kiedyś pewien lis „Oaza Mistyczne Źródło rządzi.”. Nie można się nie zgodzić. Ten klub dla naturystów jest jedną z najbardziej obleganych atrakcji, a zwierzęta mogą w nim odpocząć na chwilę od krępującego ich ruchy ubrania. O no i spójrzcie tam dalej! Toż to jedna z najstarszych świątyń rarityzmu w całym Zwierzogrodzie. Urokliwe miejsce.

No niestety, ale na nas już czas. Wieczór się zbliża, a to oznacza większy ruch. Pociągu jeszcze nie widać, ale możemy się już zastanowić nad następnym miejscem do zwiedzenia. Do wyboru mamy:
 

W drogę!

 

A) Tundrówka,

B) Las Padas,

C) Sawanna Główna.

Tak więc państwo się zastanawiajcie, a ja w tym czasie będę wypatrywać pociągu.

 Pozdrowienia ze Starej Sahary.