Dawno temu obiecałem, że popełnię recenzję tej książki i wreszcie... nie zawaham się tego zrobić.
The Art of Zootropolis, czyli angielska wersja stworzona na podstawie oryginalnej "The Art of Zootopia" - czy było warto ją kupić, czy jest aż tak niesamowita jak mówią w internetach? I dlaczego ta obwoluta musi być taka świetna, przez co boję się wziąć książki do ręki, by jej przypadkiem nie zniszczyć?!
No własnie, obwoluta. Z jednej strony zwiększa prestiż danego albumu/książki, z drugiej zawsze wydawały mi się okrutnie niepraktyczne. No, ale nie jest to książka do czytania w autobusie.
A po zdjęciu obwoluty mamy właściwą, trochę stonowaną okładkę w pięknym jasnozielonym kolorze. Ingerencje w oryginał dotarły aż tutaj i dlatego wygrawerowano "Zootropolis" zamiast "Zootopia". Wciąż trochę boli. :P
Trochę więcej o okładce, po jej wewnętrznej stronie i na pierwszej i ostatniej stronie książki znajduje się pokaźny zbiór ręcznie rysowanych banerów różnych firm z Zootopii. Wiele z nich (jeśli nie wszystkie) są po prostu parodiami naprawdę istniejących firm. Ja sam rozpoznaję przynajmniej kilka.
To naprawdę niesamowite, ile rzeczy musieli narysować graficy pracujący nad Zootopią, by stworzyć żywy, w pełni działający świat. A to dopiero początek!
Spis treści otoczony rysunkami mieszkańców Zootopii.
Słowo wstępu od producenta wykonawczego Johna Lassetera oraz reżyserów: Byrona Howarda i Richa Moore'a. Mówią dużo o tym, jaki byłby ich pierwsze pomysły na Zootopię, dlaczego zdecydowali się zmienić cały plan i zrobić z Judy główną bohaterkę. Jest też sporo o osobach, które zatrudniali do pracy nad filmem. No i oczywiście arty koncepcyjne! Mnóstwo artów!
Możecie sobie zadawać jednak pytanie: to właściwie o czym jest ta książka? Czy jest o Judy i Nicku? Czy to zbiór artów koncepcyjnych? Czy to wywiad-rzeka z twórcami? Opis technik, w jaki sposób animowali poszczególne postaci?
Odpowiedź nie jest taka oczywista.
Powiedziałbym, że esencją i wartością tej książki są artefakty z tysięcy godzin pracy nad filmem. Artefakty, bo wiele z rysunków w niej zamieszczonych nie zostało użytych w finalnej produkcji, a przynajmniej nie bezpośrednio. Stanowią tylko kolejne kroki, które posłużyły do stworzenia tego wielkiego, barwnego świata.
Stron poświęconych głównym postaciom jest niewiele, więc jak ktoś chce kupić "The Art of Zootopia" dla Nicka i Judy, to może się zawieść. Nie, to jest książka o całym świecie przedstawionym w filmie.
Nie oznacza tu jednak, że o głównym bohaterach nie ma nic. Zarówno Nick jak i Judy dostali po parę stron, na których opisywany jest, jak zmieniały się te postaci w trakcie tworzenia filmu: wygląd, charakter i historia.
W książce znajduje się opis wielu miejsc w mieście oraz okolicach. Na powyższym zdjęciu fragment o Bunnyburrow. Widać, że miasteczko królików było tworzone od bardzo wczesnego etapu.
Pomiędzy artami znajdują się wypowiedzi różnych artystów pracujących przy filmie.
Są też specjalne strony poświęcane postaciom drugoplanowym. Tutaj mamy rozkład Bogo na czynniki pierwsze. :)
W książce jest też mnóstwo pojazdów zaprojektowanych specjalnie dla małych i dużych zwierząt. Jest zresztą ciekawa historia stojąca za ich projektowaniem. Nie zostały stworzone, o tak, bo jakiś artysta miał fantazję. Do ich zaprojektowania zatrudniono emerytowanego projektanta aut z fabryki Ford Motor. Robi wrażenie, czyż nie?
Lubicie storyboardy? Macie storyboardy! Dużo storyboardów!
W książce można też znaleźć specjalne rozdziały poświęcone poszczególnym dystryktom. Ponownie: dużo rysunków, dużo tłumaczenia o tym, w jaki sposób zrobili by te i inne elementy środowiska wyglądały naturalnie.
Ciekawy fragment o postaciach, które nie zostały użyte w oficjalnej wersji filmu, a wcześniej miały mieć nawet całkiem spore znaczenie. Honey Badger na przykład była wcześniej przyjaciółką Nicka.
Jest też sekcja o pracy grafików nad odtwarzaniem naturalnego wyglądu futra poszczególnych zwierząt. Bo jak się okazuje, nie wystarczy tylko "stawiać kreski", ale futro na każdym gatunku leży trochę inaczej.
Książka jest naprawdę niesamowita. To 160 stron pełnych takich jak powyżej rysunków, opisów i zdjęć. Papier jest bardzo masywny i połyskliwy. Jakość obrazków - bez zarzutów.
Jest to niezwykle ciekawa pozycja i cieszę się, że się na nią zdecydowałem, gdy było możliwe jej zamówienie za pomocą polskiego sklepu Atom Comics.
The Art of Zootopia w wersji oryginalnej rozeszło się na pniu. Nie spodziewano się aż tak wielkiego sukcesu filmu i z tego co słyszałem, trzeba było robić dodruk.
I chyba pora na kolejny, bo na Amazonie książka znowu jest niedostępna. Nie dajcie się zwieść ofertom sprzedaży za 70$! Gdy była jeszcze dostępna, można było ją dorwać za około 25$.
Taaa... wiem, że stówa to dla wielu nieosiągalny wydatek. Ja na szczęście odłożyłem odpowiednią kwotę, by móc sobie pozwolić na taką pamiątkę.
Generalnie, gorąco polecam. Zwłaszcza wielkim fanom oraz ludziom, którzy lubią tematy związane z rysunkiem i grafiką.
Ten zielony obrazek Bunnyburrow wygląda z deczka jak Shire z książek Tolkiena. W sumie, to w obydwu tych krainach żyją małe postacie.
OdpowiedzUsuńTo całkiem możliwe, że się wzorowali na Hobbitach. Tak właśnie czułem, że ten rysunek wydaje się być znajomy, ale nie potrafiłem określić dlaczego. :)
Usuń