mnie nie widać! yay!

wtorek, 29 sierpnia 2017

Post informacyjny - quo vadis?

https://twitter.com/do291010na/status/899898845995319296

Witajcie ponownie!

Nie spodziewałem się, że wrócę, ale widocznie tak musiało być. :)
Jeśli otwieraliście szampana z mojego powodu, raczej nie warto.
Przyszedłem niczym anioł śmierci... nie, nie będę zamykał bloga... wprowadzić FGZ w stan, w którym od dawna powinniśmy się znajdować.
O co dokładnie chodzi i czy Mere Jump będzie dobrą zmianą (nie będzie) dla tego bloga?

Przede wszystkim głównym powodem, dla którego wróciłem na For Glorious Zootopia, były różnice zdań między mną a administracją. Oczywiście dyskutowaliśmy na temat tego, jak powinien wyglądać blog. Zarówno ja jak i Rarity, czyli starzy ale wciąż żywi admini, uważaliśmy, że blog powinien przejść na solidną emeryturę. Niestety, z każdym miesiącem, coraz częściej wylądał w taki sposób:


Oczywiście powodem było wyschnięcie studni o nazwie Zootopia.
Wszyscy znamy ją i kochamy, ale ile można pisać o shippingach, teoriach spiskowych i analizować poszczególne kadry z filmu, by wyciągnąć, czy Nick spojrzał się na Judy uwodzicielsko, czy to po prostu jego normalny wyraz twarzy.


Oczywiście redakcja starała sobie radzić z problemem braku tematów do omówienia na różne sposoby:

A nawet były plany rozszerzenia działalności bloga na... futrzaki.

Oczywiście lubię, szanuję *kaszle* gdy królik patrzy się na mnie w ten specjalny sposób *kaszle*, który ma mi zasugerować, bym dał mu... marchewkę, ale jakoś dziwnym trafem, mi i Rarity nie przypadł ten pomysł do gustu. W sumie to pod koniec dnia wszyscy się z tego śmialiśmy. I tylko biedny Polineks mówił sobie w myślach: "I wszystko by się udało, gdyby nie te wścibskie adminy".

Myślicie pewnie: "No dobra, co z tego, przecież nie ma, o czym pisać. Film wyszedł półtora roku temu, nowego nie widać na horyzoncie, a ty, Mere, poszedłeś sobie w siną dal i prawie nie wchodziłeś!"

Nie zrozumcie mnie źle. Jestem ogromnie wdzięczny administracji i redaktorom za to, że wkładali wiele trudu w to, by zawsze coś na blogu było. Wzajemnie się pilnowali, wspólnie pracowali, myśleli, o czym napisać, choć w metaforycznej studni tematów było sucho.

Typowy redaktor podczas pracy

Tylko... to jest tak, jakby ktoś teraz wstawił filmik na YouTubie o fidget spinnerach i mówił, jaka to fajna nowa zabawka i można robić z nią sztuczki i koledzy we wrześniu zzielenieją z... PO PROSTU NIE. To koniec. Czas zebrać zabawki i do domu. Nie da się utrzymać ilości postów z zawartością, gdy nie ma nowej zawartości. Nie można pisać na siłę. For Glorious Zootopia jest blogiem o lokalnym zasięgu, wszyscy się tu znają i panuje sielankowo atmosfera. Ale gdyby wszedłby tu ktoś z zewnątrz, by poczytać o Zwierzogrodzie, którego widział kiedyś w kinie, ale właściwie to nigdy nie szukał, czy jest jakaś strona i, o, jak fajnie, może mają jakieś ciekawe arty, komiksy, czy ciekawostki, to zastałby chaos.

Zootopia miała swoją premierę dawno temu i to naturalne, że teraz nie ma już tyle fanowskich dzieł, co w latach świetności. Nie oznacza to, że zamiast nich mają pojawiać się posty, których jedynym celem jest pojawienie się, bo coś musi się pojawić.
Ja wiem, że to przykład z zupełnie innego bieguna, ale For Glorious Miraculous nie wstawia postów bez potrzeby. Co prawda zwiększykłbym trochę częstotliwość, ale i tak każdy wpis ma tam sens i zawiera faktyczne informacje. I tak FGM jest w tej komfortowej sytuacji, że niedługo mają drugi sezon, a my musimy się cieszyć, gdy jakiś uzdolniony artysta zrobi następny rozdział Nirlocka albo Rem stworzy kolejny rozdział Blackjacka...

...to znaczy cieszylibyśmy się, gdyby największy polski blog o Zootopii o nich poinformował, zamiast zastanawiać się, jakiego śmieszkoposta wstawić jutro. A Water Under the Burrows pojawiło się tylko dlatego, bo narzekał pewien osobnik, no, zgadnijcie kto. Co prawda była jakaś umowa z forum, że to ono zajmuje się komiksami. I tym magicznym sposobem blog pozbawił się praktycznie jedynej rzeczy, o której mógł jeszcze pisać. Oczywiście poza napisaniem posta, że nie da się korzystać z aplikacji Bloggera.

A więc co teraz?
Chciałbym skupiać się wyłącznie na informacjach istotnych: newsach (jeśli jakieś oczywiście będą), gadżetach (chyba nawet mam coś, o czym jeszcze było cicho na blogu), komiksach i artach.
To oczywiście oznacza, że posty nie będą pojawiać się tak często jak dotychczas, ale mam nadzieję, że będzie, o czym pisać, a jednocześnie każdy post będzie mieć sens.
Mam nadzieję też, że nie będę jedynym postującym, ale musimy jeszcze wszystko uzgodnić w gronie redakcyjnym.

A co najpierw? Będę pracował nad nowym wyglądem bloga, bo wakacje niestety się kończą (ha, ja już nawet nie pamiętam, co to są wakacje) oraz postaram się uzupełnić zaległości.
Mam nadzieję, że zostaniecie z nami, nawet jeśli postów będzie mniej.
Nie da się jednak stale czerpać z wyschniętej studni i grać ciągle tę samą melodię.
Nawiasem mówiąc, zły to człowiek, który ustawił muzykę w tle w panelu Bloggera.


9 komentarzy:

  1. Yay, Mere wrócił... i sprawił że popadłem w depresje :) ale i tak się cieszę, bo wreszcie ktoś wrócił zamiast odchodzić. miła odmiana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Depresja od Merego, to najlepsza depresja. :P

      Usuń
    2. Słusznie, kidełowa depresja lepsza. A Mere przyniósł dobrą nowinę akurat.

      Usuń
    3. Nie ma lepszej depresji nad depresję Merego!

      Usuń
  2. Może być mniej postów, jasne, ale jak zamkniesz serię z memami... uduszę !
    No i w końcu ktoś powiedział konkretnie, na temat i przedstawił godną pochwały koncepcję na przyszłość bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypomnieliście mi pierwszy kwietnia zeszłego roku, dzień w którym weszłam tu po raz pierwszy. Pamiętam, że byłam zachwycona ideą bloga o Zootopii prowadzonego przez Merego. Jednocześnie byłam też pewna, że blog długo nie potrzyma. Na szczęście okazało się, że jest zupełnie inaczej.
    Gdy wchodziłam tu za pierwszym razem, byłam kompletnie innym człowiekiem. Byłam po prostu głupawym, beztroskim dzieckiem. Zresztą było to chyba widać po jakości moich komentarzy.
    Za każdym razem, gdy wchodzę na bloga, myślę o tej dziewczynce, którą kiedyś byłam. Przypominanie mi o tej starej mnie z dawnych lat.
    Dziękuję za to, że wciąż prowadzicie tego bloga.

    OdpowiedzUsuń