mnie nie widać! yay!

wtorek, 4 lipca 2017

Mitologia Zwierzogrodu #11: Herosi są wśród nas

Rzadki przykład obrazka związanego z mitologią nordycką
W trakcie gdy młody kojot Latrans przeżywał swą przygodę w zapomnianym podziemnym mieście, bogowie zebrali się w Wielkiej Sali Zoodgardu by omówić bieżące problemy. Potrzebowali pilnie znaleźć odpowiedniego ssaka, którego mogliby wysłać na niebezpieczną misję w krainie olbrzymów. 

Tymczasem przerażony Latrans cofał się przed ognistym spojrzeniem napotkanego demona. Słyszał już kiedyś o takich istotach zrodzonych z krwi i bólu, ale teraz cała sytuacja go przerosła. Cała jego odwaga, która do tej pory podtrzymywała go na duchu ulotniła się w jednej chwili. Gorączkowo poszukiwał wzrokiem jakiejś drogi ucieczki, kiedy usłyszał przeszywający powietrze, szyderczy głos ZUA. 
- Rozgość się, dawno nie miałem gości. Mam nadzieję, że lekki  bałagan ci nie przeszkadza. 
- Co zamierzasz? - spytał kojot drżącym głosem. 
- Mam być szczery? - demon brzmiał na zadowolonego. 
- Zniosę wszystko! - Latrans starał się zabrzmieć pewnie. 
- No cóż, zabiję cię, zjem twoją duszę i zadam jej niekończący się ból, potem będę wystarczająco potężny by wyjść z tych podziemi i pożywić się energią życiową wszystkich ssaków. Co będzie oznaczało koniec świata. - stwór wytłumaczył szybko, ale widząc śmiertelne przerażenie na twarzy kojota dodał - No tak mogłem być delikatniejszy. 
Latrans w tym momencie zerwał się na równe łapy i zaczął biec jak najszybciej potrafił w stronę otwartego korytarza, który zauważył. 

Właściwie sam nie wiem co to
 Biegł jak jeszcze nigdy w życiu przez labirynt tuneli i komnat byle tylko dalej od zagrożenia. Przebiegł sprintem przez uchylone wrota prowadzące na zewnątrz, kiedy przypomniał sobie że wszystkie zwłoki widział w poza budynkiem. Demon musiał mieć jakieś sposoby by unicestwiać uciekinierów. Latrans z trudem opanował swój instynkt samozachowawczy i ostrożnie zawrócił. Stąpał cicho po lśniącej podłodze nasłuchując wszystkich dźwięków. Zajrzał do sali tronowej, z której przed chwilą wybiegł w panice. W środku było pusto, kojot odetchnął z ulgą. Ale kiedy odwrócił się, zamarł ze strachu, gdyż tuż za sobą ujrzał mroczne oblicze ZUA. 
- Tu jesteś przyjacielu, nie ładnie tak uciekać od swojego przeznaczenia - odezwał się demon. 
- Zostaw mnie, niczym ci nie zawiniłem! - młody ssak krzyknął z płaczem. 
- Wiem, doskonale o tym wiem - westchnęła cicho istota - ale innego wyjścia nie ma. 
ZUO wyciągnęło przed siebie łapę, zbliżając się do kojota. Latrans przypomniał sobie nagle wszystkie piękne chwile swojego życia. Każde piękne wydarzenie. I począł się modlić. Nigdy nie był specjalnie religijny, ale w tym momencie włożył w to wszystkie pozostałe mu siły. Prosił bogów o pomoc. Prosił o ratunek. 


Dzisiaj seria obrazków z prawdziwej mitologii
Poczuł jak demon zaczyna odbierać mu energię, powoli umierał. Latrans zamknął oczy oczekując nieuchronnego końca i nagle poczuł, że żyje, że magia ZUA przestała na niego działać. Uniósł lekko powieki i zobaczył drugą postać w płaszczu stojącą naprzeciw demona. 
- Wszechwładne ZUO, miło cię widzieć - odezwał się wesoło nowo przybyły. 
- Niestety bez wzajemności - odparła mroczna istota. 
- No cóż nic na to nie poradzę, a ty młody kojocie lepiej stąd uciekaj - przybysz zwrócił się do Latransa. 
Nie trzeba mu tego było powtarzać, ruszył biegiem do drzwi ile sił w łapach. Wypadł z impetem za wrota, kiedy sala za nim rozświetliła się blaskiem magicznego ognia. Poczuł ciepło na swoim futerku i szybko padł na ziemię dokładnie w momencie kiedy dotarła do niego fala uderzeniowa. Z ognia szalejącego po sali tronowej wyłoniła się sylwetka podróżnika w płaszczu, na którym otaczające go płomienie nie robiły wrażenia. Zbliżył się spokojnym krokiem do kojota.
- Wstawaj młody pora się stąd zwijać - zagadnął. 
- Ale właściwie kim jesteś? - zapytał Latrans.
Przybysz zrzucił kaptur odsłaniając płomiennie rudą sierść.
- Jestem Ytnatsnok, a ty właściwie pracujesz teraz dla bogów - powiedział z rozbrajającym uśmiechem. 
Random art mode activated
Hoł, hoł, hoł. To by było tyle na dzisiaj. Jak zwykle mam nadzieję, że się podobało. Dosyć krótka kontynuacja, ale jestem póki co bez komputera i muszę korzystać z jednego wspólnie z tatą. Zachęcam do komentowania i krytykowania mojej radosnej twórczości. Swoją drogą skoro już ktoś to czyta to zapraszam serdecznie na discorda bo od dwóch dni odbywają się tam znakomite spotkania na kanale głosowym. Jeśli chcecie sobie pogadać i pośmieszkować w luźnej atmosferze to naprawdę warto. I ostatnia sprawa na dzisiaj.



  Za pozwoleniem Panienko Rarity potraktuję to jako wyzwanie i postaram się z całych sił nie dopuścić do śmierci tego bloga. Nie ma to jak dobra motywacja. Co prawda mam nadzieję, że były to żarty. Tym discordowym akcentem żegnam się z wami. Pozdrawiam i życzę miłego dnia. Ku chwale Rarity! i FGZ!

3 komentarze:

  1. "Zachęcam do komentowania i krytykowania mojej radosnej twórczości."
    Krytykował nie będę, bo nie ma co się narażać mafii, ale chętnie skomentuję.
    Sama mitologia całkiem ładnie ci wychodzi, jak najbardziej kontynuuj serię.
    A co do tego obrazka z przypisem: "Właściwie sam nie wiem co to" - to... w sumie też nie wiem co to.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rarity tak napisała?
    Ta... Masz rację B pewnie tylko żartowała.

    OdpowiedzUsuń