mnie nie widać! yay!

piątek, 7 kwietnia 2017

Geralt, Geralt ty...

No patrzcie jak on się cieszy z tego zwycięstwa!
Hejka, witam was bardzo serdecznie w poście rozpoczynającym weekend poświęcony naszemu czempionowi. Przepraszam za tę parafrazę Sapkowskiego w tytule, ale to właśnie historią naszego bohatera zajmę się dzisiaj. Gotowi na bzdury autorstwa speca od mnichów tybetańskich? Zapraszam.



Sprawa Pierwsza: Praca

Teoria I: Gwardia Honorowa
Jak głosi święta zasada każdego Mistrza Gry prowadzącego RPG w świecie fantasy, gwardia honorowa musi być elitarną jednostką bojową, chroniącą jakąś ważną osobistość. Najczęściej do gwardii przynależą członkowie jednego rodu bądź zakonu, dzięki czemu są ze sobą zgrani i mają do siebie zaufanie. Do czego zmierzam? Otóż jest kilka argumentów przemawiających za tym, że straż burmistrza jest taką gwardią. Po pierwsze jak widzimy należą do niej tylko wilki (czyli tak jakby jeden ród), po drugie z pewnością są lepiej wyposażeni od np. policji .... Chwila, chwila! No nie, znowu coś zepsułem, miały być posty ku adoracji Geralta, a ja wyjeżdżam ze swoimi wywodami. Dobra tego nie było.Tutaj chciałbym jedynie wspomnieć, że istnieje szansa, że Geralt należy do gwardii od urodzenia. Po prostu od małego szczenięcia był przygotowywany do ochrony burmistrza w pewnej nazwijmy to "kaście" wilków ochroniarzy. Osobom, które tu się oburzą i zwrócą uwagę, na to, że przecież świat Zootopii jest zbyt współczesny, by posiadać takie jednostki, przypomnę tylko o istnieniu czegoś takiego jak Gwardia Szwajcarska. Minusami tej teorii jest to, że jak na elitę to nie są oni zbyt dobrze wyszkoleni, skoro dają się wykiwać początkującej policjantce.

Auuu..
Teoria II: Najemnik
No cóż, jak to mówią pieniądz nie śmierdzi. Nasz "wyjec" może po prostu mieć taką pracą. Dostawać forsę za chronienie burmistrza i nie wtrącanie się do jego spraw. Typowy najemnik - ty płacisz ja robię. Jest na to kilka argumentów. Zwykle tacy najemni ochroniarze posiadają dobre uzbrojenie, z tego powodu, że są firmą prywatną, a chroniąc ważne osoby mają złagodzone przepisy co do posiadania broni. Sprawdza się to również tutaj, widzimy przecież, że mają paralizatory, których próżno szukać na policji. Dlaczego w takim razie, Geralt zgłosił się do takiej, a nie innej pracy? To także ciekawe zagadnienie, opcje są w sumie dwie. Po pierwsze może to być niejako biznes rodzinny jakiejś familii wilków. Nasz drogi bohater, pracuje sobie spokojnie wśród braci i kuzynów i nawet nie myśli o posiadaniu innej pracy. Ewentualnie tak jak w rzeczywistości wilki gromadzą się tu w stada, które przyjmują formę jakiegoś biznesu. Wyobraźcie sobie stado wilków piekarzy. What? Dobra bo trochę mi zaczyna odbijać. Lecimy dalej. Po drugie może to być zwyczajna droga kariery u wilków, że tak powiem jakaś "bojowa" robota.


Teoria III: Oddział specjalny ZPD
W końcu pracuje z organem władzy. Dostaje zadnia wybiegające poza zakres normalnego obywatela. Z pewnością musi być kimś specjalnym. Lepsze wyposażenie także za tym przemawia. Chociaż tutaj ciekawą sprawą jest to, że wilki podlegają bezpośrednio pod burmistrza. Jest to dosyć prawdopodobne, że Geralt zgłosił się na to stanowisko w poszukiwaniu dobrych zarobków. Praca w gruncie rzeczy opłacalna, trzeba tylko stać na deszczu i pilnować odrażającej rudery oraz łapać krwiożercze, zdziczałe drapieżniki.

Niezła paczka

Sprawa druga: Charakter i inne cechy

Teoria I: Twardziel i prawdziwy wilk w czerni
Niezależnie od tego jak dostał się do pracy u burmistrza musiał na to zasłużyć i się wykazać. Praca w takiej ochronie wymaga siły, sprytu i czujności. Nie ma tu znaczenia czy nasz wilk to urodzony macho czy nabył te cechy w trakcie długiego, wyczerpującego treningu, ważne, że jest godny pracy u Grzywalskiego. Widzimy, przecież, że momentalnie wyczuł swoim węchem skradającego się Nicka i gdyby nie bezczelne zagranie Judy, która skorzystała z jego wrodzonych instynktów z pewnością by ich dorwał.


Teoria II: Niepoprawny marzyciel
Skąd mi to w ogóle przyszło do głowy? Otóż dosyć mało prawdopodobne jest, że osobista ochrona samego burmistrza nie została przeszkolona pod względem radzenia sobie z instynktem. Możliwe, że to akurat sam Geralt od zawsze był typem spokojnego marzyciela, nie chciał wcale pracy na tak wymagającym stanowisku. Z powodu tego odwiecznego podążania za wyobraźnią, jako pierwszy daje się ponieść emocjom i kiedy słyszy wycie Judy po prostu się dołącza. Daje mu to poczucie spełnienia i zwyczajnie sprawia mu frajdę. Kto nigdy nie wył do księżyca niech pierwszy rzuci... Że co? Tylko ja tak robię? W takim razie nie było tematu.

No dalej nie dajcie się prosić
Sprawa trzecia: Dalsze losy

Teoria I: Więzienie 
Jak dobrze wiemy, po zakończeniu całej afery ze skowyjcami burmistrz wcale z więzienia nie wyszedł. Nie wiemy co prawda czy los osadzonych podzieliła również jego ochrona, ale możemy przypuszczać, że tak się stało. Najpewniej dostali by oni wtedy zarzuty ukrywania występków przełożonego lub współudziału w całym procederze. Nasz zwycięzca z dużym prawdopodobieństwem może właśnie wyć wyglądając przez okienko celi. Z zakładu karnego wyjdzie dopiero po oczyszczeniu Lewina z zarzutów.

Teoria II: Uniknięcie odpowiedzialności
Jeśli Geralt pracuje dla służb specjalnych, możliwe, że został on przez nie "uratowany". Być może nie podlegał on bezpośrednio pod burmistrza, a pod wyższe dowództwo, w takim wypadku mógł on wyjść ze wszystkiego bez najmniejszych kłopotów wystarczyło słówko lub dwa.

Teoria III: Spokojne życie 
Chociaż właściwie to czemu miałby zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej? Przecież wykonywał tylko rozkazy przełożonego. Sąd mógł go uniewinnić albo nawet nie powiązać z całą sprawą, no chyba, że jako świadka. Pomyślmy sobie, że Geralt kończy pracę w ochronie, która okazała się zbyt stresująca i wyjeżdża w Bieszczady góry, gdzie buduje sobie chatkę i wraz z jakąś piękną wilczycą zakłada własne stado. Ach, rozmarzyłem się.
BONUS: Ostateczne starcie, czyli Pan B opisuje walkę Geralta z Nickiem.
 Na sali panował straszliwy rozgardiasz. Żywa, falująca masa ssaków, skandowała jednym głosem. Rozbrzmiewający ryk ogłuszał, oszałamiał, ale jednocześnie zachwycał. W powietrzu było czuć napięcie, prawie jak przed burzą. Wszystkie włoski stawały natychmiastowo dęba. Po kilku minutach, które musiał poświęcić Iwan aby przenieść mnie przez tłum, zasiadłem w swojej loży. Miałem stąd idealny widok na piaszczystą arenę usytuowaną na środku hangaru. To VIP-owskie miejsce sporo mnie kosztowało, ale czasem trzeba się sobie pozwolić na odrobinę luksusu. Szczególnie na tak ważnym wydarzeniu jakim bez wątpienia jest finał EBoZ. 
 - Ssaki duże i małe! Samice i samce! Oto nadszedł moment przez wszystkich wyczekiwany!- powietrze rozdarł tubalny głos komentatora. Jimmy Travis - mój ulubiony sprawozdawca. 
 - Dzisiaj wreszcie poznamy prawdziwego czempiona Zwierzogrodu! - kontynuował. Wtem wszystkie światła przygasły, jedno po drugim. Jedyne pozostałe reflektory skierowały się na arenę. Okrzyki powoli umilkły, najpierw zmieniając się w szepty a potem cichnąc całkowicie. 
 - W prawym narożniku, wicemistrz zawodów policyjnych, zwinny jak wiatr ... NICK BAJER!
 Burza braw, która rozległa się po tym okrzyku była nie do opisania. Budynek, aż zatrząsł się w posadach. Jeszcze przez dłuższą chwilę echo powtarzało: -ajer, ajer. W końcu publiczność uspokoiła się na nowo. 
 - Z kolei naprzeciw niego, debiutant, reprezentant wilczej społeczności .... WILK GERALT!
Tak jak spodziewałem się owacji na cześć naszego liska chytruska, tak zostałem kompletnie zaskoczony gardłowym rykiem, który rozległ się po tej zapowiedzi. Ogłuszające wycie połączone z innymi bliżej nie określonymi odgłosami właściwie zwaliło mnie z fotela. Tylu fanów Geralta na sali stanowiło dla mnie rzecz niepojętą, prawie tak bardzo jak treść postów Cichego (żartuję, twoje posty są świetne, pozdrawiam Cichy).
 BOM! Rozległ się przeszywający odgłos gongu. Walka rozpoczęta. Już za parę minut miało się rozstrzygnąć kto jest gwiazdą Zwierzogrodu. No i to ile zarobię na moich nielegalnych zakładach buchmacherskich.
 Pierwszy cios wyprowadził Nick, szybki jak żmija, powalający prawy sierpowy. Ku mojemu zdziwieniu Geralt, bez widocznego wysiłku uskoczył i przeszedł do kontrnatarcia. Rzucił się do przodu popychając lisa. Mój rudy przyjaciel był jednak przygotowany, uchylił się i kopnął przeciwnika w podbrzusze. Wilk zgiął się w pół, jednak w nadzwyczajnym tempie otrząsnął się i uderzył w plecy Nicka. Oboje zwarli się w zapaśniczym uścisku, ja zaś walczyłem o uspokojenie pulsu i nawet nie zauważyłem kiedy z nerwów zacząłem gryźć własny ogon. Kiedy walczący odskoczyli od siebie, miałem czas na kilka głębszych łyków oddechów. 
 Nagle, kompletnie niespodziewanie przeciwnicy ponownie rozpętali wzajemną burzę kopnięć i uderzeń, a nawet mogę przysiąc, że widziałem kilka ugryzień. Po chwili arena spowiła się tumanami wzbitego piasku. A kiedy bitewny kurz opadł....
 - Zwycięzcą i nowym mistrzem jest .... Geralt, wilk z Zootopii! - oznajmił komentator.
 Że co?! Jakim cudem, przecież Nick był tak dobrze przygotowany, sam zatrudniłem mu trenerów. A teraz co? A teraz figa z makiem. Przegrałem na zakładach sumę, która wystarczyłaby mi do końca miesiąca. Nie mogłem uwierzyć, ale cóż tak widocznie postanowił los. Nick rzeczywiście leżał powalony na arenie. Miałem dosyć tego całego spektaklu. Oszukaństwo i tyle - mruknąłem pod nosem. Hangar opuściłem w paskudnym nastroju. 

Następnego dnia. 
Dryń, dryń! Zaspany podszedłem do telefonu.
 - Tak słucham, mafia Pana B w czym mogę służyć.
 - O cześć, tu Polinkes, słyszałeś, że Geralt wygrał? - usłyszałem głos naczelnego.
 - Tak zdaję sobie sprawę - wycedziłem przez zaciśnięty pyszczek.
 - Cudownie wreszcie jakieś wydarzenie w Zwierzogrodzie o którym warto napisać! Robimy trzy dni w naszej gazecie poświęcone zwycięzcy. Masz artykuł na jutro - ciągnął podekscytowany pegaz.
 - Też się cieszę. Panie redaktorze - zdobyłem się na uprzejmość.
 - To bierz się do roboty, miłego dnia życzę- zakończył.

Cudownie. Po prostu cudownie. Nie dość, że wygrał ten zapchlony wilk, a nie mój drogi przyjaciel, to jeszcze ZUO każe mi pisać pochwalne posty na jego cześć. I to na jutro!!! Świetnie. Dzień zapowiada się znakomicie. Gdzie ja schowałem tę butelkę cydru?

Jakby co opowiadanko to wytwór mojej wyobraźni i nie przedstawia systemu pracy redakcji. Nikt mi tego posta pisać nie kazał, sam chciałem.

Dobra bo rozpisałem się strasznie. Mam nadzieję, że się spodobało. Jakby co polecam się na przyszłość -  wasz dostawca bredni i absurdów, Mr. B. Pozdrawiam i życzę miłego weekendu.
Ku chwale Rarity! Aha i ku chwale Geralta!



10 komentarzy:

  1. Mój zawodnik wygrał!!!
    Co do niego... najemnik twardziel i spokojne życie.. z kim?
    A jak myślicie?

    OdpowiedzUsuń
  2. DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO
    Tyle chyba wystarczy co Mr.B? Post ciekawy teorie jak zwykle fajne tylko gdzie sa mnisi tybetańscy?????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle wystarczy, dzięki :) A muszę ci powiedzieć, że w oryginalnej wersji posta mnisi byli, ale nie spodobało się pewnej wszechwładnej siłę i trzeba ich było skasować.

      Usuń
    2. Nie znam żadnej wszechwładnej siły.

      Usuń
  3. A Yennefer się pojawi w którymś z postów?

    OdpowiedzUsuń