mnie nie widać! yay!

wtorek, 18 lipca 2017

Mitologia Zwierzogrodu #13: Granica znanego

1

Cała sala zamilkła w bezbrzeżnym zdziwieniu. Spodziewali się wielu różnych scenariuszy, ale ten przekroczył ich najśmielsze oczekiwania. Zabicie lorda Kathergula, aktualnego władcy wszystkich olbrzymów było zadaniem karkołomnym, a oni zostali do niego wyznaczeni przez samego Zoodyna. 

-  Rozumiem doskonale wasz szok, myślicie teraz, że to niemożliwe, że nie poradzimy sobie, ale jest przeciwnie - rzekł Latrans przerywając ciszę - zostaliście wybrani nie bez powodu, a skoro Ojciec Wszechrzeczy uważa, że nadajemy się do tej misji doskonale, to ja jestem spokojny. Z pewnością będzie niebezpiecznie, jest szansa, że polegniemy, ale wiedzcie że nasze imię przetrwa na wieki. Nie zapomną nas, niezależnie od tego co się stanie. W naszych łapach leży aktualnie los wszystkich ssaków i możemy zrobić coś dobrego. Czy jesteście ze mną?
- Właściwie to czemu musimy go zabić? - zapytał jak zwykle rozważny Edgar - Czyż nie żyje z powodzeniem od setek lat?
- Czemu akurat teraz? - zaciekawił się również Shin'Tzui. 
- Bogowie wychwycili informacje o artefakcie zdobytym przez olbrzymów - wyjaśnił kojot - o jakiejś potężnej broni, którą wedle legend może posłużyć się jedynie "Wódz sił ciemności", czyli właśnie lord Kathergul. 
- Czemu bogowie nie zrobią tego osobiście? - Doktor John Smith włączył się do rozmowy.
- Bogowie nie mogą ryzykować walnej bitwy nie znając mocy broni, a my jesteśmy odpowiednią drużyną, która zrobi to za nich - uśmiechnął się Latrans - kiedy pozbędziemy się wodza olbrzymów bogowie będą mogli bezpiecznie odzyskać artefakt. 
- Moim zdaniem za dużo gadamy - westchnął generał Alberto - pora wreszcie działać. Jaki jest plan? 
- Czekałem na to pytanie - odpowiedział kojot - naszym pierwszym przystankiem będzie Twierdza Krańca strzegąca granicy kraju olbrzymów. Musimy stamtąd wykraść mapę wszelkich punktów wojskowych i znaleźć miejsce gdzie ukryto broń. Czy jesteście ze mną?
- Życie niewinnych zwierząt zależy od nas, masz moje słowo, że pomogą ze wszystkich swoich sił - Doktor Smith uroczyście przysiągł.
- Zniszcz broń, a powstrzymasz wojnę - odezwał się generał - wyjątkowo sprytny plan. 
- Mamy szansę uratować świat - mnich Shin'Tzui wyszczerzył pysk - więc na ogon Skenilopa, zróbmy to! 
- Nic lepszego do roboty nie mam - zaśmiał się radośnie Edgar - jestem z wami. 
- A więc do roboty, wyruszamy z samego rana - klasnął w łapy Latrans. 

2

Po kilku dniach podróży cały zespół dotarł do Decem, ostatniego miasta na ich drodze należącego do Animalii. Wysoko ponad ich głowami świeciło słońce, a jego promienie odbijały się od białej warstwy otaczającego ich śniegu. Z północy wiał przenikający do szpiku kości wiatr. Decem było niewielkim miastem, z zabudową pamiętającą JEGO czasy. Wąskie uliczki pokryte były taflą lodu. Małe kamieniczki zachęcały do wejścia ciepłym światłem wylewającym się z okien. Drużyna w końcu zakwaterowała się w gospodzie Płaczący Nietoperz na rynku. W środku panowała wesoła atmosfera, mimo bliskości olbrzymów. Mieszkańcy nie przejmowali się niebezpiecznymi sąsiadami, gdyż ci od lat nie wkroczyli na teren Animalii. Gdyby tylko wiedzieli w jakim celu przybył tu Latrans z towarzyszami, nie śmiali by się tak głośno. Ciepło bijące z kominka na środku sali rozgrzewało przyjemnie kości. Młody kojot zarządził, że przygotowania do ataku na Twierdzę rozpoczną jutro, a póki co mogą się zabawić. Decyzja nieformalnego przywódcy grupy wszystkich ucieszyła. Mieli za sobą długą podróż, a na zewnątrz panowało przeraźliwe zimno. Nawet bohaterowie potrzbują odpoczynku. Doktor znalazł w pobliskiej bibliotece kika interesujących pozycji i zanurzył się w lekturze. Zamknał się w pokoju pozwalając by historie zapisane na kartach ksiąg pochłonęły go bezgranicznie. Włóczęga Edgar zajął się poznanwaniem miejscowych zwierząt, przy pomocy kilku szklanek złocistego trunku. Shin'Tzui w krótkim czasie znalazł chętnego na szybki pojedynek i jak się później okazało pokonał lokalnego mistrza. Stary generał rozsiadł się wygodnie w fotelu i przysnął rozkoszując się ciepłem kominka. 

3

Jedynie Latrans nie skorzystał z szansy na wypoczynek. Za bardzo się przejmował przyszłością. Mimo, że wierzył w powodzenie misji, rozważał każdy możliwy scenariusz. Był doskonale przygotowany do wykonania zadania i wiedział, że dostał najlepszą możliwą drużynę, ale wątpliwości nie chciały go opuścić. Twierdza Krańca była jednym z najpilniej strzeżonych obiektów na całym świecie, a oni mieli się tam dostać w piątkę, bez alarmowania całego garnizonu gigantów. Nie mogli poprosić miejscowych o pomoc, żeby nie wzbudzać paniki wśród ssaków. Nie chciał żeby załoga Twierdzy w odwecie zaatakowała niewinnych mieszkańców Decem. Nie miał jednak wyboru, musiał zaryzykować. Jeśli teraz się podda ucierpi na tym o wiele więcej niż jedno miasto. Czasem myślał, że nie nadaje się na przywódcę tak niesamowitych zwierząt. Każdy z nich miał w sobie coś niezwykłego i Latrans wiedział, że nawet z najlepszą armią nie byłby w stanie dokonać tego co zrobi z nimi. W jego głowie powoli zaczął kiełkować plan. I tylko gdzieś w środku duszy została mała wątpliwość, małe pytanie nie dające mu spokoju: Czemu ja? 


# # #
Mnich Klasztoru Zooolin medytował spokojnie wysoko w górach. Wybrał się na wyprawę by uspokoić zmysły. Modlił się za Shina, jego najbliższy przyjaciel wyruszył na ściśle tajną wyprawę i najpewniej był w niebezpieczeństwie. W pewnym momencie usłyszał obok siebie ciche kroki. Otworzył oczy akurat w momencie kiedy stojący przed nim rycerz w granatowej zbroi zamachnął się mieczem. Szybko uskoczył w bok, wstając na równe łapy. 
- Kim jesteś? - zapytał szybko przybysza. 
- Nikim ważnym - hełm stłumił wydźwięk tych słów. 
- Nie wiem, czego chcesz, ale wiedz, że mnisi z klasztoru łatwo się nie poddają - rzekł spokojnie. 
- Wiem... 
Zaskoczony mnich nagle poczuł obezwładniającą słabość i z zaskoczeniem ujrzał, że wojownik stoi za nim. Osunął się na ziemię, a rycerz wyjął miecz z jego pleców. 
-... dlatego ja nieco oszukuję - dokończył przybysz. 

4

Dzisiaj to na tyle, kolejny odcinek pisany na chińskim laptopie za dwa pięćdziesiąt, ale jako tako wyszło. Jak zwykle mam nadzieję, że się podobało. Następnym razem będę miał już porządny laptop więc będzie mi się zwyczajnie przyjemniej pisało. Zachęcam do komentowania i w najgorszym wypadku krytykowania. Pozdrawiam i życzę miłego dnia. Ku chwale Rarity! i chińskich laptopów. 

5 komentarzy:

  1. First comment.

    W końcu się zacznie coś dziać, walka, akcja, wybuchy, mordy. A, jeszcze takie pytanie poniekąd może sięgające w mitologię - dlaczego na walucie Zwierzogrodu widnieje na awersie jeleń ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeleń Virax był żałozycielem Zootopi! ;)

      Usuń
    2. To przecież oczywiste. Nikt bardziej ode mnie nie zasługuje, aby być na banknotach w Zootopii.

      Usuń
    3. Twoja skromność mnie powala.

      Usuń
    4. Skromność to jedna z wielu moich niekwestionowanych zalet.

      Usuń