mnie nie widać! yay!

wtorek, 16 maja 2017

Mitologia Zwierzogrodu #4: Danse Macabre

Do tej pory nikt się nie czepiał, że wrzucam arty nie na temat...
A kiedy rozległ się JEGO głos, wszelkie stworzenie umilkło, gdyż słychać go było w każdej jaskini, w każdej norze, w każdej chatce, na każdym drzewie, ale najwyraźniej słyszeli GO bogowie stojący dumnie naprzeciw majestatycznej postaci. 

- Wysłuchajcie mnie bogowie gdyż przybywam z daleka, z niemierzonej pustki między światami! - zadudnił potężny, basowy ryk, wydobywający się JEGO gardzieli.
- Jak to między światami? My tu jesteśmy panami wszystkiego, znamy każde zwierze, każdego giganta, ale ciebie nigdyśmy widzieli - jako pierwszy odezwał się jaśniejący Xariv.
- Nie pochodzisz ani z ognistego Ignisheim, ani z posępnego Carnivorheim, ani tym bardziej z tętniącej życiem Animalii - dodał Zoodyn.
- Nie jesteś z rodu olbrzymów, a już na pewno nie pochodzisz od boskiego Merego - wtrącił się Ytnatsnok powiewając rudym futrem. 
- Kimże więc tak naprawdę jesteś? - zapytał tubalnie Skenilop?
- Jestem podróżnikiem i tyle wam wystarczy. 
- Podróżnikiem? Ale skąd? Dokąd? Jak się tu dostałeś? - padła natychmiastowa seria pytań ze strony Retsiwta, który jako opiekun mostu oraz przyjaciel wszelkich gryzoni od zawsze był ciekawskim bogiem. 
- Cisza!!! - przybysz nie wytrzymał, JEGO sylwetkę spowił  cień jak zawsze kiedy był w burzowym nastroju, w jego oczach dosłownie wybuchły gwiazdy. Bogowie momentalnie zamilkli. 

Szczerze mówiąc w tej serii nie wiem jakie podpisy dawać
 - Przybyłem na ten Świat by złożyć wam propozycję, oddajcie się w ramiona postępu, jeśli pozwolicie mi poprowadzić swój lud, wasze zwierzęta, o które tak się troszczycie; przyrzekam, że sięgną gwiazd, bo ja pozwolę dokonać im tego co niemożliwe... - rzekł po uspokojeniu.
- A jaki jest warunek? - w swej nieskończonej mądrości zapytał Zoodyn.
- Proszę tylko, żebyście pozwolili mi dokonać pewnych usprawnień niezbędnych do rozwoju... - odparł.
- Jakich usprawnień? - Wszechojciec nie dał za wygraną.
- Czy one kogokolwiek skrzywdzą? - dopytywał się Xariv, kochający życie we wszelkich jego przejawach. 
- Postęp wymaga ofiar - uśmiech, który wykwitł na JEGO twarzy przerażał do szpiku kości, bogowie mieli nieodparte wrażenie, że zamarzną pod wpływem głębi tych oczu. 
- Ale jakiego rodzaju ofiar?! - po raz pierwszy dzielny i mądry Zoodyn, syn mężnego Bora i wnuk boskiego Merego stanął na skraju załamania się.
- W trakcie procesu ulepszania mogą zajść pewne komplikacje - ON wciąż się uśmiechał. 
- W takim razie jesteśmy zmuszeni odmówić, postęp nie jest czymś co może narażać żywe istoty na niebezpieczeństwo, ten świat został stworzony dla zwierząt, gigantów, króliczych elfów, kretów ciemności i innych stworzeń posiadających rozum i uczucia, a naszym zadaniem jest opiekować się nimi. I będziemy wykonywać swój obowiązek jak najlepiej damy radę, bo to życie jest nadrzędną wartością. Tak więc wysłuchaj mnie podróżniku znikąd, nie chcemy twojego postępu, nie chcemy zagrożeń, które niesiesz i w imieniu Zoodgardu, twierdzy bogów, z której obserwujemy i pilnujemy, mówię ci nie jesteś tu mile widziany. Jako Wszechojciec wszelkiego stworzenia, syn Bora, wnuk Merego nakazuję ci idź sobie precz! 


Cytat z Kideła: "WCIĄŻ NIE MAM POMYSŁU"
A wtedy oczy nieznajomego rozbłysły światłem, lecz światłem które nie dawało nadziei, nie sprawiało wrażenia ciepła i bezpieczeństwa jak ogień rozpalany co wieczór w kominkach antylop, dzików, słoni i innych zwierząt, to było światło zimne, mroczne i złe. 
- W takim razie nie mam wyboru, powiadają, że kto jest nieprzystosowany ginie, nazywają to doborem naturalnym, ale to jestem ja, to zawsze jestem ja - takim głosem można by kroić najtwardszą stal. 
I wtedy ON zaczął unosić się wysoko w górę, a niebo otworzyło się i na biedne ssaki w dole spadł ognisty grad, i drzewa zajęły się ogniem, a wszelkie ptactwo spłonęło w powietrzu. Bogowie chcąc ratować sytuację stworzyli podziemne komory zdolne do pomieszczenia zagrożonych zwierząt. I kto mógł ten jak najszybciej uciekał i ukrywał się, i nie miało znaczenia czy był drapieżcą, czy ofiarą, czy gigantem wszyscy siedzieli wspólnie, bo bali się o swoje życie i znikły podziały między gatunkami. A wtedy ON zwrócił się przeciwko bogom, ale bogowie wiedzieli co się święci i byli na to gotowi. W końcu się stało pierwsza tak wielka bitwa, ale z pewnością nie ostatnia. Walczyli dniami i nocami, a wystraszone zwierzęta trzęsły się ze przerażenia pod ziemią słuchając odgłosów walki. Bo ON wezwał swe armie, a armie JEGO były straszliwe, gdyż postęp pozbawił ich ciał i byli ledwo widmami z głębin Dziur Czarnych.


BECOME A GOD!
A każdy bóg wałczył jak potrafił, Skenilop przyzwał pioruny, a jego młot sprawiedliwości zwany Banhammerem czynił cuda. Zoodyn posługując się swymi proroczymi darami i magią wlaczył w pierwszym szeregu, Xariv z mocą całego słonecznego światła prowadził zastępy króliczych elfów, a jego brat Hódor wykorzystywał ocalałe nietoperze. Ytnatsnok uwijał się jak w ukropie atakując od pleców, a Retsiwt walczył dzielnie jak na strażnika przystało, ale wróg był silny, bo silna w nim była moc. A zastępy JEGO prowadził Książe Pustki, który już dawno wyzbył się imienia swego u boku NIEGO stał jako X. I bitwa trwałaby długimi laty, a Czwarty Świat by zginął i przepadł na wieki, gdyby nie...


Ku JEGO chwale!
I kolejny bezczelny cliffhanger, ale ja jestem denerwujący, Chociaż przynajmniej reklam nie wstawiam. Jak zwykle liczę na to, że się spodobało. Przy takim jednym opowiadaniu strasznie dużo jest roboty, to chyba posty, które pisze się najdłużej. Tutaj mamy przykład jednej z Wielkich Bitew, które w mitologiach pojawiają się dość często, najczęściej super groźna bitwa jest na początku istnienia świata (czyli właśnie ta) w trakcie kiedy ZUO zło powraca i na końcu ta ostateczna bitwa. Ciekaw jestem czy macie jakieś teorie dotyczące dzisiejszej historii bo jest kilka niedopowiedzeń, jak na coś wpadniecie piszcie śmiało. Ogólnie starcie tym razem oparłem na konflikcie postępu za wszelką cenę, a boskimi prawami życia, oraz troską o swoich podopiecznych. Pojawił się także opis wyginięcia ptaków, bo jak wiecie co chwila uśmiercam tu jakiś gatunek :)

Pozytywnym akcentem dotyczącym umierania całych populacji, kończymy naszą dzisiejszą przygodę, ja się z wami żegnam i życzę miłego dnia. Ku chwale Rarity!

3 komentarze:

  1. Tematyka zniszczenia - myślałem, że to moja działka...

    Ale clickbaitowy tytuł, to Danse Macabre takie zachęcające było...

    OdpowiedzUsuń
  2. "- Czy one kogokolwiek skrzywdzą? - dopytywał się Xariv, kochający życie we wszelkich jego przejawach."
    ...
    "kochający życie we wszelkich jego przejawach"
    Nie tylko jego imię jest odwrotne. :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mojego się już nie da odwrócić bo sama to zrobiłam, posłucham rady Mr.B z któregoś z poprzednich postów.

      Usuń