I o ile można podziwiać ambicje Byrona i Moore'a, by stworzyć naprawdę ambitny film animowany, to chyba zapomnieli po drodze, że nie pracują w wytwórni Ambitnych Filmów Animowanych, tylko w Disneyu. Nie chcę przez to powiedzieć, że filmy Disneya i sama Zootopia nie są ambitne, ale wydaje mi się, że nie przede wszystkim.
Albańskie kino drogi - ono jest przede wszystkim ambitne.
Pytanie: A gdyby tak użyć tych pomysłów w Zootopii 2?
Ok, twórcom nie wyszło i musieli szybko zmieniać treść filmu na bardziej przyjazną rodzinie.
Ja i pewnie paru innych wariatów wychodziłoby z kina zadowolonych, że obejrzeli film animowany, który był skierowany do poważnego widza. Zamiast tego dostaliśmy inteligentny film, który lubią zarówno dorośli jak i ich dzieci. Super!
Cala koncepcja z obrożami upadła i ma prawdopodobnie nigdy nie powrócić.
Jednak Hollywood uwielbia odkopywać stare scenariusze i wykorzystywać je w zupełnie innych filmach.
Załóżmy, że Byron Howard przyjdzie kiedyś do Riche'a Moore i powie mu: Hej, to skoro jedynka załatwiona, to może zrobimy dwójkę po swojemu?
Czy uderzenie w mocniejsze klimaty ma szansę się powieść tym razem?
Moim zdaniem jest na to spora szansa.
1. Przede wszystkim poznaliśmy już Zootopię z dobrej strony - zwierząt mieszkających ze sobą w harmonii. Gdyby w drugim filmie coś tę harmonię zepsuło, to byłoby już odebrane inaczej niż gdyby od początku miała być przedstawiana negatywnie. Przy recenzji oryginalnej Zootopii zwrócono uwagę, że chce się, by Judy i Nick uciekali z miasta, bo zwłaszcza Nick nie ma powodu, by go ratować. Tutaj byłoby inaczej - chęć przywrócenia porządku.
2. Mamy świetną antagonistkę, która mogłaby doprowadzić do tego, że drapieżnicy będą musieli nosić obroże. Bellwether z pewnością wdrożyłaby coś takiego w życie. Pytanie, czy powrót czarnego charakteru nawet w dobrym stylu byłby odebrany pozytywnie. Chcielibyście Bellwether w drugiej części?
3. Skoro pierwszy film skupiał się na Judy, ten mógłby skupiać się na Nicku - pisaliśmy już o tym na forum i widziałem, że byliśmy raczej zgodni w tej kwestii.
4. W drugiej części mielibyśmy od początku parę świetnie zgranych bohaterów. Ich relacje między nimi, drobne żarciki i dialogi, mogłyby ocieplić wizerunek filmu. Nawet jeśli świat stałby się nieprzyjazny, Judy i Nick pozostaliby tacy sami, na przekór wszystkiemu, a myślę, że to liczy się dla widzów najbardziej.
5. Jeszcze jest jeden pomysł, który wydaje się dosyć ryzykowny - przebudować mocno oryginalny scenariusz i zrobićz niego prequel Zootopii. Inni bohaterowie, wcześniejsze czasy (integracja drapieżników i ofiar jeszcze nie była pełna i ci pierwsi musieli nosić kontrolujące je obroże). Jeśli mielibyśmy równie charyzmatycznych bohaterów, co w "jedynce", to nie pogardziłbym obserwowaniem, jak próbują powstrzymać zwierzęta przed totalnym "zezwierzęceniem" (that pun :D) i walczą o uwolnienie drapieżników.
Film, w którym drapieżniki są demonizowane, szykanowane, prześladowane, poniżane i torturowane w mieście którego mottem jest "Każdy może się stać każdym" nigdy nie powinien powstać, ale twórcy o tym zapomnieli prawie do samego końca, trzeba było ten pomysł zamieść pod dywan na samym początku produkcji, i nigdy nie wracać, niestety nie mieli nic innego żeby dać na bluray.
OdpowiedzUsuńa tego ten rysunek rannego Nick'a, fuj! Nigdy więcej takich.
To była moja osobista, obiektywna opinia.
*subiektywna.
Usuńtaka mała korekta.
Bardzo dobrze, liczyłem na jakieś stanowcze opinie. :)
UsuńChoć moim zdaniem to bardzo ciekawy koncept, który po prostu nie nadawał się na pierwszy film z serii. W drugim może być odpowiednio złagodzony.
" I o ile można podziwiać ambicje Byrona i Moore'a, by stworzyć naprawdę ambitny film animowany, to chyba zapomnieli po drodze, że nie pracują w wytwórni Ambitnych Filmów Animowanych, tylko w Disneyu. Nie chcę przez to powiedzieć, że filmy Disneya i sama Zootopia nie są ambitne, ale wydaje mi się, że nie przede wszystkim. "
OdpowiedzUsuńTrochę błąd myśleniowy.
Nie zapominajmy, że Disney to także Pixar, a Pixar kojarzy się właśnie z ambitnymi animacjami ( nawet gdy nie wszystko im wychodzi ). Sam Disney przez ostatnią dekadę próbował się odnaleźć w nowej rzeczywistości po fatalnej decyzji, jaką była rezygnacja z animacji 2D. Najlepiej skorzystał na tym Pixar i zajął tę niszę ( konkurencja robiła niezłe filmy, ale raczej czysto rozrywkowe, niż ambitne ). Disney wrócił do gry za sprawą " Księżniczki i Żaby " i " Zaplątanych ", a tak na prawdę dopiero za sprawą " Ralpha Demolki " ( jeżeli idzie o ambicje ) i " Frozen " ( sukces kasowy ), ale nadal nie mogli równać się do kolegów z Pixara - " Zootopia " to pierwszy film Disneya, który posiada Disneyowski urok, inteligencję Pixara i jako mieszanka najlepszych cech obu studiów, odniósł wielki sukces, udowadniając, że animacja też może traktować o ważnych problemach, ale nie musi być przy tym filmem moralizatorskim, dydaktycznym i patetycznym, jak to się Disneyowi wcześniej zdawało. Myślę, że to będzie taki sam przełom w myśleniu twórców Disneya, jakim w latach 90-tych była " Piękna i Bestia " i " Król Lew ".
Wracając do " Zootopii ": wydaje mi się, że twórców nie przerosły ambicje, tylko zabrakło im odwagi, którą posiadają ludzie z Pixara.
Czy powrót do pierwotnej wersji scenariusza jest możliwy? Moim zdaniem, nie. Zbyt wiele zmieniono i w tym świecie musiałoby dojść do rewolucji, żeby wyjaśnić takie a nie inne nastawienie do drapieżników ( swoją drogą, patrząc na sceny usunięte ze wcześniejszej wersji filmu to relacje Judy i Nicka nie różniły się aż tak od tych, które mamy obecnie widzimy 0, choć obroże dawały mocnego, emocjonalnego kopa i chętnie bym to zobaczył, ale obecnie byłoby to chyba bez sensu.
O wiele bardziej chciałbym się dowiedzieć, dla czego - pomimo pokoju pomiędzy drapieżnikami i roślinożercami, drapieżniki stanowią tylko 10% populacji miasta? Nie potrafią się one odnaleźć w mieście? Inni mieszkańcy się ich boja, czy jest to forma rasizmu?
>ydaje mi się, że twórców nie przerosły ambicje, tylko zabrakło im odwagi, którą posiadają ludzie z Pixara.
Usuńto właśnie Pixar dał im, za przeproszeniem, kopa w dupę za to że chcieli wsadzić sześcian w koło, w zamierzenie widzowie mieli pokochać miasto i bohaterów, ale czy pokochałbyś takie wredne miasto?
@rudylis22
Usuń"O wiele bardziej chciałbym się dowiedzieć, dla czego - pomimo pokoju pomiędzy drapieżnikami i roślinożercami, drapieżniki stanowią tylko 10% populacji miasta? Nie potrafią się one odnaleźć w mieście? Inni mieszkańcy się ich boja, czy jest to forma rasizmu?"
A to nie jest tak, że ofiar po prostu rodzi się więcej?
Wystarczy spojrzeć na piramidę troficzną, konsumentów drugiego i trzeciego rzędu jest wielokrotnie mniej, niż konsumentów pierwszego rzędu. Ewentualnie myśląc logicznie: taki lis codziennie musi jeść, więc codziennie poluje, dla uproszczenie przyjmijmy, że zadowala się jedną ofiarą dziennie (choć to trochę mało, jeśli jego głównym pożywieniem są niewielkie gryzonie). Czyli w ciągu roku na jednego lisa przypada 365 roślinożerców, ale może on żyć do 14 lat. Policz więc sobie ile ofiar jest zjadanych przez drapieżniki. A przecież część z nich nie ginie w ten sposób, tylko sobie żyje i się rozmnaża. Stąd uważam, że te 10% to i tak za dużo.
UsuńStatystyka to miecz obusieczny.
UsuńPrzykładowo: - nie pamiętam już dokładnej liczby, gdyż dawno się tym zajmowałem, ale ponoć w Polsce jeden lis zjada rocznie, statystycznie ok. 70 zajęcy. W Polsce mamy ok. 200 - 300 tysięcy lisów i ok. 20 tysięcy zajęcy, więc gdyby statystyki były prawdziwe, zając w naszym kraju by wyginął - a jednak jest, choć jest go niewiele.
Teoretycznie, takie psowate mogą mieć od 4 do nawet 15 szczeniąt w miocie, wszystko zależy od dostępu pożywienia i zapewne też zagrożenia, np. ze strony człowieka. W świecie Zootopii, drapieżniki zapewne nie są zagrożone, zostaje więc czynnik dostępności pożywienia ( może jest jej niewiele/ 0, bo bez tego, drapieżniki również powinny się dobrze rozmnażać. Zgodzę się jednak, że niektórych roślinożerców powinno być więcej, np. tych, u których okres rozrodczy występuje więcej niż raz w roku - pytanie tylko, czy ewolucja tego nie zmieniła i czy zasady obowiązujące na ziemi, działają też w fikcyjnym świecie?
Judy ma w wieku 9 lat 275 rodzeństwa. Jak widać, króliki mnożą się jak... króliki.
UsuńNo i to jednak królik jest symbolem płodności i to króliki omal nie doprowadziły do katastrofy w Australii. Z drugiej strony, faktycznie czytałem o tych 4-15 szczeniętach w miocie i to ciekawe, to ciekawe czemu lisy albo psy nie mają też takiej sławy? Duża śmiertelność?
@rudylis22 Wikipedia mówi o niecałym 0,5 mln zajęcy w Polsce. Inne źródło (sprzed trzech lat): ,,Jak pokazują szacunki zachodnich naukowców rodzina lisów może skonsumować 33 dorosłe zające rocznie. W ostatnim okresie nastąpił znaczny wzrost liczebności lisów. Ocenia się, że w okresie ostatnich 10 lat stan lisów w Polsce wzrósł od ok. 4,5 tysiąca do ponad 12 tysięcy." Mamy więc mocno sprzeczne dane, trudno dojść do jakiegoś sensownego wniosku.
Usuń@Mere Króliki mają kilka miotów rocznie, szybciej też osiągają dojrzałość płciową - stąd większa rozrodczość. A lisy mają sporą śmiertelność, na wolności zwykle nie dożywają 1,5 roku.
Ogólnie to myślę, że twórcy filmu się nad tym szczególnie nie zastanawiali. Króliki się mnożą, bo akurat potrzebowali takiej wstawki komediowej, natomiast przy innych ssakach chyba przyjęli bardziej ludzki model rodziny. Nick nie ma rodzeństwa, Finnick jako syn Nicka też jest jedynakiem, Wydralscy mają dwójkę dzieci.
U dzikich psowatych jest duża śmiertelność ( choroby, drapieżniki, człowiek ) i tylko jeden miot w roku. Tylko psy mają dwa razy w roku okres godowy.
UsuńW Australii królik został introdukowany na przełomie XVIII i XIX wieku, wiec to nie jego wina, że jest go tam dużo. Podobnie ma się sprawa z lisem w Australii, który został sprowadzony aby Brytyjczycy mieli na co polować z psami, a który jest teraz truty i gazowany. W Polsce lis też nie ma dobrej opinii, ani wielu miłośników, może Nick trochę ten trend zmieni? ;)
Rarity - Sorry, pomyliło mi się ;) 20 tys. zajęcy się w Polsce zabija, a rzeczywiście jest ich ok. pół miliona ( 4 miliony w latach 70-tych ).
UsuńCo do lisa to Masz jakieś błędne dane. W latach 90-tych w Polsce żyło ok. 40 tys. lisów, ich populacja wzrosła na przełomie XX i XXI wieku do ok. 200 tys. ( niektórzy podają, że 300 tys. ). Co do ilości zjadanych zajęcy przez lisa to przez lata, gdy zajmowałem się tym tematem, widziałem tak wiele rozbieżnych danych, że nie jestem w stanie tego w tej chwili zweryfikować.
Zgadzam się z Tobą co do tego, że twórcy wykorzystali króliki w celu humorystycznym, nie zastanawiając się nad tym zbytnio, a inne zwierzęta prowadzą już bardziej unormowane życie rodzinne, zbliżone do ludzkiego.
Bardzo możliwe, że dane są błędne, w internetach tak się zdarza ;/
UsuńBtw ciekawe, że zamiast o sequelu dyskutujemy (nie po raz pierwszy) o rozmnażaniu królików. Chyba czas założyć jakąś hodowlę. Będziemy je rozdawać jako nagrody w konkursach ^^
Heh, mam nadzieje, że niedługo pojawi się tu też jakiś tekst o moim ulubionym gatunku, czyli o lisie ;)
UsuńMoim zdaniem powrót takiej koncepcji nie jest prawdopodobny. Po pierwsze, już ją znamy – twórcy nie ukrywali, jaki był pierwotny pomysł, część concept artów została pokazana fanom. Jak dla mnie to jasno oznacza, że pomysł ten został definitywnie odrzucony. Przecież nie zdradza się fabuły sequela przed ogłoszeniem o jego powstaniu! Uwagi co po poszczególnych punktów:
OdpowiedzUsuńAd. 1 Coś już zepsuło tę harmonię w pierwszym filmie, więc byłaby to po porostu powtórka z rozrywki.
Ad. 2 Powrót Bellwether? Słabo to widzę. Liczę raczej na jakąś nowość w sequelu, a nie ten sam antagonista, ponownie próbujący podzielić miasto.
Ad. 5 Jak dla mnie pomysł z obrożami jest po prostu kiepski – bo właściwie czemu drapieżnicy mieliby się zgodzić na ich noszenie? W sensie, że jeżeli kiedyś ofiary i drapieżcy doszli do porozumienia, to chyba na równych zasadach? Czemu niby mięsożercy mieliby się zgodzić, żeby zostać zdegradowanym z nadrzędnej klasy do roli istot kontrolowanych przez słabszych od siebie? Może i nie chcieli więcej zjadać roślinożerców, ale jest różnica między zgodą na pokój, a przyzwoleniem na upokorzenie.
@Rarity
UsuńNie chodzi o to, że musieliby się zgadzać, ale myślę, że plan Bellwether zmierzał w jakiś sposób do ich zniewolenia, bo przecież nie dało się wszystkich wyrzucić z miasta.
Miałam bardziej na myśli pomysł, że od początku powstanie miasta nosiliby obroże (prequel).
UsuńA tak, to prawda. :)
UsuńWedług mnie jeśli mieliby zrobić mroczniejszą zootopie to w dwóch wariantach:
OdpowiedzUsuń1.Prequel , powstawanie zootopii , dyskryminacja i kontrola drapieżników (obroże ) itp...
2.Wprowadzenie nowego antagonisty ( inteligentnego , wygłaszającego porywające mowy , nienawidzącego drapieżników , ale nie dającego tego po sobie poznać ). Taki anty-bohater korzystając z napięcia pomiędzy gatunkami mógłby zostać burmistrzem i wprowadzić tymczasowe prawo noszenia obróżek ( tymczasowo tylko teoretycznie ).
Heh, już teraz " Zootopia " widziana jest jako protest przeciwko pewnemu kandydatowi na prezydenta USA, a co dopiero ta druga wersja kontynuacji ;) Mimo wszystko, pomysł byłby ciekawy, choć ja wolałbym popchać fabułę na przód i pokazać coś, o czym nic nie wiemy.
UsuńO tak, to mogłoby stanowić niezłe wytłumaczenie, czemu drapieżnicy zgodzili się na obrożę - "dla dobra wspólnego, przecież to tymczasowe".
UsuńW sumie, jak widzę takie sceny jak ta:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=KLVYkYHYB0E
to aż chce się zobaczyć taką wersję. Może jeśli nie film, to książka? Taka alternatywna wersja ' Zootopii ", myślę, że książka byłaby fajnym pomysłem.