By stworzyć społeczeństwo i żyć w mieście, zwierzęta musiały przejść szereg zmian, upodobniających je do ludzi. Zmienić tryb życia, opanować instynkty, przestawić się na nową dietę. Chciałabym się zastanowić, ile tak naprawdę zostało w nich ze zwierząt, a na ile widzimy ludzi, wtłoczonych w zwierzęce formy.
Część zmian ma sens, część nie za bardzo. Czasami zmianę obserwujemy tylko u części mieszkańców lub tylko przez część czasu, zależnie od kaprysu reżyserów.Przykładem mogą być zmysły u poszczególnych zwierząt. Nie każdy gatunek widzi kolory w takim samym zakresie jak ludzie, a mimo to wszystkie postacie noszą wielobarwne ubrania, jeżdżą kolorowymi samochodami, całe miasto jest opanowane przez barwy.
Skoro zwierzęta mają oczy jak ludzie, to powinny mieć kłopot z widzeniem po zmroku. Ale nie, tu twórcy postanowili trzymać się prawdy i tym sposobem Nick w specjalnych zdolnościach wpisuje nocne widzenie, a także świetny zmysł powonienia.
Właśnie, powonienie. Podobnie jak słuch, u większości zwierząt jest znacznie lepiej rozwinięte niż u nas. W mieście pełnym samochodów, spalin, klaksonów, tłumów i reklam zwierzęta powinny być przytłoczone nadmiarem bodźców. A mimo to czują się dobrze w zatłoczonym miejscu. Wniosek? W wyniku reakcji obronnej pozostałe ich zmysły także upodobniły się do ludzkich, uległy przytłumieniu.
Skoro było o słuchu, to co z mową? Trudno sobie wyobrazić, żeby postaci z Zootopii nie mówiły, a jednak zadziwiające jest, że w jednej chwili rozmawiają, a w następnej chwili ryczą, warczą lub wyją. Chciałabym zobaczyć struny głosowe, które umożliwiają wydawanie tak szerokiej gamy dźwięków.
Jeśli już jesteśmy przy zmianach anatomicznych, to zaszły też bardzo duże modyfikacje w budowie szkieletu. Kręgosłup umożliwiający wyprostowaną postawę ciała musi posiadać lordozy i kifozy, czyli wygięcia w stronę brzuszną lub grzbietową. Zmieniła się także budowa kończyn, skoro łapy, a nawet racice stały się chwytne.
Kolejna rzecz, która jest wzorowana na ludziach, to noszenie ubrań. Wymagają tego normy społeczne, pewne odsłonięcie ciała jest uważane za atrakcyjne (Gazela i jej tancerze w trakcie koncertu), natomiast chodzenie bez okrycia jest niedopuszczalne w publicznych miejscach. Tylko jaki ma to sens, skoro futro zwierząt ma świetne właściwości termoizolacyjne, dostosowuje się też do pory roku. Odzież pełni w związku z tym jedynie funkcję zdobniczą. Warto zauważyć, że nawet w czasie wizyty w Tundratown bohaterzy nie wyglądają na przemarzniętych - futro bez zimowych ubrań w zupełności im wystarcza.
Następna kwestia to tryb życia i długość snu. Wydaje się, że wszystkie zwierzęta przestawiły się na aktywność za dnia, śpią w nocy pewnie koło ośmiu godzin. To duża zmiana, ponieważ wiele ssaków przesypia dzień, takie lwy na odpoczynku spędzają do 20 godzin. Na pewno zbyt długo, żeby równocześnie pełnić obowiązki burmistrza.
Inną zmianą w zachowaniu jest zanik instynktów łowieckich u drapieżników i instynktu ucieczki u ofiar. Szczególnie dobrze widać to na przykładzie Gazeli tańczącej z tygrysami. Inny przykład to Nick i Judy, choć tu mamy scenę, w której króliczka się jednak lisa boi. Oczywiście film porusza temat uprzedzeń między gatunkami, ale (przed atakami, za którymi stała Bellwether) nie widzę tam prawdziwego strachu przed mięsożercami. Nick spotyka się ze złym traktowaniem nie dlatego, że jest groźny, tylko dlatego, że jest sprytny i podobno niegodny zaufania.
Ważną kwestią jest też odżywianie. Jasne, twórcy poinformowali nas, że drapieżnicy żywią się białkiem pochodzącym z owadów i ryb. Ale co widzimy na ekranie? Nick zajadający loda, Clawhauser wcinający ciastka i płatki z mlekiem. Trudno uznać to za naturalne dla nich pożywienie. Efektem jest na przykład otyłość u geparda, która przecież nie przytrafia się dzikim zwierzętom.
Dwie ostatnie kwestie, które chciałam poruszyć, to małżeństwo i rozród. Część ssaków rzeczywiście łączy się w pary na całe życie, ale monogamia na pewno nie jest regułą. Czasami zwierzęta tworzą stada, czasem żyją samotnie, szukając partnera tylko na czas rozrodu. Przy czym taki zabieg w filmie jest zupełnie usprawiedliwiony, żaden rodzic nie chciałby chyba tłumaczyć dzieciom, czemu Lionheart posiada harem (i co to znaczy), a Judy nie wie, kto jest jej ojcem.
Jeśli chodzi o instynkt rozrodczy, to reżyserowie chyba sami nie mogli się zdecydować. Z jednej strony mamy ciągle rosnącą populację Bunnyburrow, świadczącą o tym, że króliki w żaden sposób się nie zmieniły. Ale jeśli spojrzymy na rodziny w mieście, spotkamy model 2+1 lub 2+2. Dwójkę dzieci mają państwo Otterton, Nick prawdopodobnie jest jedynakiem, w czasie jego współpracy z Finnickiem też nikt nie dziwi się, widząc go z jednym dzieckiem. Dla dobra Zootopii miejmy nadzieję, że i w tej kwestii zwierzęta upodobnią się do ludzi, bo eksplozja demograficzna raczej do niczego dobrego nie doprowadzi.
Heh, wydaje mi się, że jest to zbyt naukowe podejście do filmu, który jest fikcją ;)
OdpowiedzUsuńŚwiat bez ludzi, pełen uczłowieczonych zwierząt nie istnieje, więc twórcy mogli sobie pozwolić na dobieranie tylko tych faktów, które pasują im do równania ;) Np. z tego co pamiętam z moich lisich zainteresowań, Nick nie powinien mieć ani świetnego wzroku ( lisy widzą tylko ruch ), ani zbyt rozwiniętego zmysłu powonienia ( ów zmysł u lisów jest niezły, ale nie jest tak dobry, jak u innych psów ), ale za to powinien cechować się świetnym słuchem ( lisy mogą usłyszeć odpoczywającego cietrzewia z odległości 600 kroków, latającą wronę z odległości 1/4-1/2 km i pisk myszy z odległości 100 m. Są w stanie zlokalizować dźwięki co do jednego stopnia w zakresie 700–3000 Hz, w wyższych częstotliwościach słabiej ), więc sprytny lis trochę nas oszukuje ;)
Aż tyle o lisich zmysłach nie czytałam, bardzo ciekawe jest to, o czym piszesz.
UsuńMam świadomość, że moje pseudonaukowe rozważania nie mają zbyt wiele sensu, ale sprawiają mi frajdę, więc czemu by ich nie prowadzić ;)
Ależ to bardzo dobrze, że jest naukowo!
UsuńDla każdego coś miłego. :D
Można zauważyć w filmie parę typowo zwierzęcych zachowań:
Usuń- Judy atakuje napastnika za pomocą tylnych kończyn, a gdy jest przestraszona, rusza nosem (jak prawdziwy królik)
- Jak nie może odpędzić się od much
- wydra czasami wykonuje typowe dla tego zwierzęcia ruchy, a i Nickowi zdarza się chodzić na czterech łapach - zwróćcie uwagę na scenę, gdy Judy i Nick schodzą do zamkniętej stacji metra
- barany biorą wszystko na rogi ;)
- a wilki wyją do księżyca
Mere, ever the gentlemammal.
Usuń- After all this time?
Usuń- Always!
@rudylis Nie piszę, że tych zachowań wcale nie ma, ciekawą technikę chodzenia po schodach też zauważyłam.
UsuńWłaśnie interesujące, jak reżyserzy żonglują dowolnie ludzkimi i zwierzęcymi cechami, żeby osiągnąć zamierzony efekt. Post powstał na zasadzie szczegółowej analizy filmu, nie jego krytyki.
@Mere, ale nie umieraj mi tu. Potrzebny jesteś.
Usuń