mnie nie widać! yay!

piątek, 27 maja 2016

Zoologia #8: Są dwie Bellwether! To jedyne wytłumaczenie!


Dobra, przyciągnąłem Waszą uwagę krzykliwym nagłówkiem, to teraz mogę zgrabnie powiedzieć, że nie twierdzę, że są dwie Bellwether i nie twierdzę, że to jedyne wytłumaczenie. Ale może...
A do wszystkiego doprowadziły mnie... okulary!



I tutaj znowu mamy przykład niesamowitej szczegółowości filmu. Gra świateł sprawia, że okulary Bellwether stopniowo zmieniają kolor! Albo ona zakłada coraz to inne.
Na początku jej okulary są hm... bursztynowe(?) szylkretowe - patrz, obrazek tytułowy.


Kiedy już zostaje panią burmistrz, możemy dostrzec pewne zmiany...


...po to, by na końcu jej okulary przybrały mocno niebieski kolor. Zresztą ona sama, choć zawsze nosiła coś niebieskiego, w finałowej scenie posiada dość mało urozmaiconą kolorystycznie garderobę. Praktycznie wszystko to odcienie niebieskiego.


Nawet zmieniła swoją bransoletkę!

Oczywiście to specjalny zabieg twórców, by utożsamić Bellwether z... substancją utworzoną ze skowyjców. Owieczka jest taka jak jej metody - niebieska. Stawia ją tą ewidentnie po stronie "imperium zła".


Ale kolorem przewodnim Judy jest także niebieski, co skłania mnie, by podejść do sprawy inaczej.
Może nie chodzi o same kolory, ale o sam fakt, że paleta kolorów Bellwether wyraźnie się zmienia. Ciepłe kolory ustępują miejsca zimnym.

A więc... CO SIĘ Z NIĄ STAŁO?!
Wiesz, Mere, dziewczyny się przebierają... od czasu do czasu.

Jasne, można podejrzewać, że spisek wymierzony w drapieżniki zaczął się jej odbijać na psychice.
Ehhh...

Mimo wszystko jak zleca się postrzelenie kilkunastu mieszkańców substancją, które wywoła u nich napad agresji, to chyba musi mieć to wpływ na postrzeganie świata.

Ale Bellewether na początku filmu już była w środku realizowania swojego planu i wiele zwierząt zdążyło już zdziczeć. Jasne, wtedy były wyłapywane przez wilki Lionhearta, ale jeśli chcemy się doszukiwać, czy cała akcja ma wpływ na jej stan umysłowy, to według mnie już wtedy powinno być to widoczne.


Nie oczekuję od twórców aż takiego zagłębiania się w psychikę, ale większość czarnych charakterów raczej nie zmienia się bardzo podczas akcji filmu. Od samego początku można wyłapać sugestie w sposobie ubierania się czy mówienia, które wskazują, że 'oho - to jest świr', a nawet jeśli nas mylą, to potem te cechy zostają z nimi do końca.

Bellwether oczywiście miała wyglądać dla widza jako postać, którą podejrzewalibyśmy jako ostatnią o popełnienie zbrodni (choć znam parę osób, które podejrzewało ją właśnie dlatego, ale tak już działa ludzki umysł), ale jest coś jeszcze.

Nasza zła owieczka nie tyle udawała grzeczną i słabą, by Judy miała do niej zaufanie. Wydaje się jakby naprawdę taka była! Dała się podporządkować Lionheartowi i choć mogło jej to pasować, to łatwo sobie wyobrazić scenariusze, w których nie daje sobie wejść na głowę. Burmistrz by jej przecież za to nie zwolnił, a mogła uzyskać taki sam efekt.

Kolejnym tropem są przedmioty, jakie widzimy w jej pokoju. Na komputerze ma naklejone kwiatuszki, obok stoi uroczy kalendarzyk, mnóstwo wesołych elementów... oraz kubek od Lionhearta, który w najlepszym razie nie kojarzy jej się najlepiej. Bellwether z końca filmu rozbiłaby go, głośno się przy tym śmiejąc. A Lionheart prawdopodobnie o niczym by się nie dowiedział.



Nie wiemy, z jakiego okresu w jej życiu pochodzą te wszystkie rzeczy, ale skoro się ich nie pozbyła, to można podejrzewać, że są nadal dla niej ważne.
No i jest zbyt słaba, by wyrzucić prezent od burmistrza.

Nie mówię, że nie jest możliwe, by osoba zdolna do tylu złych rzeczy, wśród których znalazłoby się zamordowanie Judy przy pomocy tępego narzędzia, który był Nick (hehe), nie może mieć kolorowych naklejek na komputerze, ale... jakoś to się ze sobą gryzie.

Rozwiązania są dwa: albo przeszła głęboką metamorfozę albo... to są dwie zupełnie inne owce.

Co mnie składania do tak zwariowanej teorii, by twierdzić, że są aż dwie Bellwether?
Przede wszystkim, jak pisałem w poście ze szczegółami z filmu bellwether to nazwa, którą określa się owcę prowadzącą całe stado.


Co jeśli w uniwersum Zootopii bellwether to tytuł, który przechodzi z owcy na owcę? Wtedy taka owca zmieniałaby swoje dawne imię na Bellwether (coś jak z papieżem, ale imię jest tylko jedno). Oczywiście dostawałaby też dzwoneczek, który staje się symbolem władzy!

Tak więc ta dobra Bellwether została zamieniona przez złą siostrę... nawet niekoniecznie bliźniaczkę. Nie żeby owce w uniwersum Zootopii jakoś bardzo się od siebie różniły...


Łatwo sobie wyobrazić, że Bellwether zastępuje nowa Bellwether, a że owce działają jak jedno stado, to nie trzeba się tłumaczyć, że na stanowisku wiceburmistrz/burmistrza znajduje się inna owca niż dzień wcześniej. :P
Oczywiście nie jest to zapewne mile widziane, więc ta nowa musiała się trochę upodobnić do starej.


Oczywiście to bardzo luźna teoria i sami ocenicie, jak bardzo prawdopodobna. Ogólnie zwierzęta tego samego gatunku niespecjalnie różnią się od siebie pod względem budowy ciała. W przypadku królików krążyła kiedyś wśród fanów śmieszna koncepcja, że Nick poznając rodzeństwo Judy, ma problem z rozróżnieniem ich od siebie i często myli Judy z którąś z jej sióstr. No i przy takiej ilości imiona mogą się powtarzać. 


Teorii o podmiance Bellwether nie przeczą nawet oczy, które wyróżniają się na tle innych owiec, a konkretnie baranów. Przynajmniej nie zauważyłem, by znalazła się samica owcy z... nomen omen owczymi oczami. Może to też kwestia szkieł kontaktowych? 

Oczywiście alternatywą dla teorii są zmiany w psychice małej owieczki... akurat wtedy gdy osiągnęła już to, czego chciała? 
A te słodkie przedmioty, które posiada "pierwsza" Bellwether? Ciężko sobie wyobrazić, że to ta osoba, która bez wahania strzela do Nicka, by ten mógł zabić Judy. 

Zmienia się jej mimika oraz gesty. Można powiedzieć, że opada maska i przez cały czas udawała słodką i słabą, ale... elementy w jej pokoju raczej nie były ustawione celowo, a one kojarzą się właśnie z małą i nerwową owieczką!

Czy tak jest naprawdę? Czy mogliśmy mieć do czynienia z dwoma owcami, ale zostaliśmy sprytnie oszukani?
Możliwe, choć gdyby powstał serial Zootopia, to znając amerykańskie motywy seriali animowanych, pojawiłby się motyw złej/dobrej siostry/brata bliźniaczki/bliźniaka.
I takie wykorzystanie postaci Bellwether bardzo mi pasuje!

11 komentarzy:

  1. ,,Nie mówię, że nie jest możliwe, by osoba zdolna do tylu złych rzeczy, wśród których znalazłoby się zamordowanie Judy przy pomocy tępego narzędzia, który był Nick (hehe), nie może mieć kolorowych naklejek na komputerze, ale... jakoś to się ze sobą gryzie."
    Dwa słowa: Dolores Umbridge

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. >.< Fakt.
      Nie pamiętam już dokładnie, ale czy Dolores nie była po prostu wredna i tylko przypadkiem działała na rękę Voldemorta?

      Usuń
    2. Masz rację, ale lubiła urocze rzeczy, była żądna władzy i przyjemność sprawiało jej torturowanie uczniów. Widzę w tym pewne podobieństwo.

      Usuń
    3. Oczywiście masz rację. Nie pomyślałem o niej podczas pisania artykułu, dlatego moją linią obrony jest to, że Bellwether poszła według mnie o wiele dalej niż Umbridge.

      Usuń
    4. Niestety w Zootopii nie ma ceuntarów...

      Usuń
    5. Przecież w Zootopii możesz być kim zechcesz: http://catnamedfish.deviantart.com/art/Zootopia-Nick-Wilde-594625183

      Usuń
    6. http://demotywatory.pl//uploads/201210/1350039669_cgx9pj_600.jpg

      Usuń
    7. Z nią mogło też być jak w http://www.filmweb.pl/Powrot.Batmana

      Usuń
  2. Myślę, że ta teoria nie jest prawdziwa. Bellwether raczej była jednym i tym samym zwierzęciem. Jak sam napisałeś, owca miała odegrać najbardziej niewinną ofiarę, której nikt nie posądziłby o jakąkolwiek zbrodnię. I twórcom udało się osiągnąć ten efekt - właśnie dlatego, że owca zachowywała się jak bezwolna ofiara. Pozwoliła Lionheartowi wejść sobie na głowę, robiła wszystko, czego on chciał, była mu całkowicie oddana. I w ten sposób oddalała od siebie wszelkie podejrzenia. Tak samo było z przedmiotami w jej gabinecie - które wskazywały na słodką, uroczą, niewinną owieczkę, i które mogły jeszcze bardziej przekonać widza, że Bellwether nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek przestępstwem. A na koniec wielkie zaskoczenie, że ta owieczka, która kolekcjonuje takie słodkie rzeczy, może być wredną, bezduszną zwierzyną, która chce zniszczyć spokój w całej Zootopii.
    To tylko moje zdanie, pewnie nie mam racji, ale uważam, że Bellwether była tylko jedna- i była doskonałą aktorką, która odpychała od siebie podejrzenia na wielu różnych frontach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się z Tobą zgadzam, tylko z lenistwa zamiast odwoływać się do całości tekstu przyczepiłam się do jednego zdania ;) Mnie też ta teoria nie przekonała i bardzo dobrze uzasadniłaś (?), czemu nie powinniśmy w nią wierzyć.

      Usuń
    2. Dzięki:)

      Usuń