Całkiem pasuje |
Na dalekiej północy gdzie noc trwa wiecznie, w wiosce wśród wszechobecnych lodów, gdzie zimno jest tak przenikliwe, że nawet olbrzymy rzadko tam zaglądają, bogowie znaleźli dwóch podróżników. Dwóch bliskich przyjaciół, którzy za cel swego istnienia postawili sobie podróż i poznanie świata całego. Zwiedzili już pustynie i oceany, lasy i góry, rozległe bagna oraz puszcze, miasta i wioski. Widzieli wszelkie gatunki ofiar i drapieżców, olbrzymów i elfów. Cały okres trwania wojny z NIM spędzili przechodząc między kolejnymi schronieniami i pomagając ludności. A zwali się Wędrowiec i Inkwizytor. Dwoje nierozłącznych pielgrzymów idących wszerz i wzdłuż Animalii. Właściwie trudno było określić ich wiek. Wyglądali dosyć młodo. Jeleń i wilk. Zawsze w podróży, zawsze w trakcie jakiejś przygody.
"Wilkeł" |
- Szukaliśmy przez długie miesiące wśród wszelkiego żywego stworzenia i wreszcie coś wychwyciliśmy, emanację gigantycznej mocy, kim jesteście o podróżnicy? - dudniący, uroczysty głos Zoodyna przeszył mroźne powietrze.
- Sam sobie odpowiedziałeś geniuszu, a teraz wybacz na moment, ale pomagamy tym biednym ludziom uciec zanim zasypie ich pięciometrowa warstwa śniegu - odkrzyknął w odpowiedzi Inkwizytor siłując się z saniami, które utknęły w pęknięciu pokrywy lodowej.
- Ależ my jesteśmy bogami, naszą władzę uświęcił sam Mere! - Zoodyn wydawał się oburzony, a Skenilop poczerwieniał ze złości strzelając wyładowaniami energetycznymi wokół siebie.
- No po prostu skaczę z radości, skoro jesteście bogami to pomóżcie, a nie stoicie jak surykatki wpatrzone w horyzont!!! - do dyskusji dołączył się Wędrowiec.
Delegacja bogów, która wyruszyła z twierdzy w składzie Wszechojca Zoodyna, boga walki Skenilopa oraz chytrego Ytnatsnoka była zaskoczona stanowczością wypowiedzi, zszokowani nagięli lekko zasady i rozjaśnili niebo zsyłając słońce i topiąc nadwyżki zalegającego śniegu. Wtedy podróżnicy uspokoili mieszkańców wioski i odprowadzili roztrzęsione rodziny do domów.
- I po robocie, dzięki za te wasze czary-mary, możemy w końcu pogadać - rozpromieniony Wędrowiec odwrócił się w stronę bogów wciąż lewitujących w powietrzu.
Znowu nie ma Zootopii w obrazkach... |
I bogowie usiedli z podróżnikami przy jednym stole. Wytłumaczyli, że jeden z nich emanuje mocą potężną i niespotykaną, a jednocześnie ukrytą przed normalnymi sposobami wyszukiwania promieniowania energetycznego. Wyjaśnili potrzebę znalezienia przywódcy dla pół-bogów mających strzec Czwartego świata z ukrycia.
- Potrzebujemy pomocy, jesteśmy potężni i naszym zadaniem jest dbanie o dobro zwierząt, ale nie potrafimy powstrzymać ataku sił spoza tej krainy, wojna z NIM pokazała, że nie jesteśmy wystarczająco silni, a ktoś z was ma w sobie coś nie stąd - rzekł już spokojnie Zoodyn.
- Ale nie jesteśmy niezwykli w żadnym stopniu, po prostu wspólnie podróżujemy! - odparł Inkwizytor.
- Nie mieliście żadnego kontaktu z czymś nadprzyrodzonym? - zapytał Ytnatsnok.
- Tak z bogami w tym momencie - Wędrowiec uśmiechnął się pod nosem.
- W takim razie może coś w dzieciństwie, gdzie się urodziliście? - zagadnął wciąż naburmuszony Skenilop.
- Nic specjalnego, w Lukarien małym miasteczku na zachodzie należącym do watahy wilków - wyjaśnił Inkwizytor, który na myśl o rodzinnych okolicach, błogo się rozpromienił.
Kiedy przyszła pora na Wędrowca, Zapadła cisza, martwa dusząca wręcz cisza. Nie słychać było oddechów, bo wzrok Wędrowca wszystkich skutecznie uciszył. Jego stały się puste i jakby bez dna, a wyraz jeleniego pyska skutecznie przestraszyłby nawet najgroźniejszych drapieżców.
- Właściwie to... nie mam pojęcia - powiedział zbolałym tonem Wędrowiec.
Zima, zima everywhere |
Drugą dobrą informacją jest to, że właściwie skończyłem szkołę i będę mógł skupić się jeszcze bardziej na blogach. Tak więc przygotujcie się na wzmożoną aktywność mafii w okresie wakacyjnym. Tym sposobem żegnam się z wami, pozdrawiam i życzę miłego dnia.
Ku chwale Rarity! i konwentów.
Znowu cliffhangery! XD
OdpowiedzUsuń