mnie nie widać! yay!

wtorek, 24 stycznia 2017

Zootopia Travel #6 Śródmieście: Chomiczówka


Wyprawa zmierza ku końcowi, a dziś odwiedzimy Chomiczówkę. Właściwie "odwiedzimy" to za duże słowo. Pooglądamy ją sobie jak obiekt muzealny. Chyba, że ktoś ma promień zmniejszający. Ma ktoś? Ktokolwiek?
SER!
Znów się zaczyna. Lepiej przejdźmy do dzielnicy, którą mamy obejrzeć.

Uwaga: niektóre obrazki mogą się powtarzać z poprzednimi postami.


Chomiczówka, będąca tak naprawdę miastem w mieście, jest wyodrębnioną częścią Śródmieścia, a konkretniej parku w Sawannie Centralnej. Zamieszkują ją różnego rodzaju chomiki, myszy i tym podobne małe ssaki. Zresztą każdy z was widzi, jak to wewnątrz wygląda.


Aby zniwelować zagrożenie ze strony większych zwierząt, dzielnicę tę oddziela płot. Co prawda nie jest to w stu procentach skuteczne - na ulicach wciąż można słyszeć rozmowy o pewnym pościgu, który miał się rozgrywać w Chomiczówce. Podobno rozróba była niezła.


Sama Little Rodentia nie ma sprecyzowanego profilu. Możemy tu spotkać restauracje, jak i sklepy odzieżowe. Wszystko jest jednak dopasowane do wzrostu małych gryzoni. Głównie gryzoni, bo pamiętać należy, że mały ssak to nie tylko chomik.


Oprócz typowych ulic, po których przemieszczają się samochody mieszkańców, do transportu wykorzystuje się specjalnie zaprojektowane i dostosowane linie kolejowe, a także mosty rurowe. Każdy, kto miał chomika czy innego małego futrzaka zapewne wie, o co chodzi. Lepiej się tym nie chwalcie. Mieszkańcy patrzą krzywo na każdego, kto traktuje ich jako zwierzaki domowe czy pluszaki. Naprawdę potrafią ugryźć.


Architektura dzielnicy opiera się, jeśli wierzyć pogłoskom, na serze. Ile w tym prawdy? Nie mam pojęcia, ale spójrzmy na to tak: jeśli jesteś głodny, a lodówka pusta, to możesz skubnąć nieco ściany. Bardziej możliwa zdaje się propozycja patyków po lodach i tym podobnych, a zresztą, kto ich tam wie, jak się budują.


Tym, co przykuwa uwagę w tej dzielnicy, są budynki związane z gastronomią, których trochę jest. Największym powodzeniem cieszą się serodajnie i sklepy z pączkami. Serowe sklepy są wszędzie i mają najwięcej klientów. Poza nimi oczywiście to galerie handlowe są najbardziej oblegane, a na ulicach często można usłyszeć rozmowy typu "Widziałaś tę bluzkę w lamparcie cętki?", ale to przecież nie tylko tutaj.


To, co zobaczyć mieliśmy, zobaczyliśmy. Są jakieś pytania? Jeśli tak, to odpowiem na nie w komentarzach. Jako że przed nami właściwie jeden przystanek, to nie powinienem poddawać niczego pod głosowanie, ale że mam z tego frajdę, to dam dwie opcje do wyboru.
A) Las Padas,
B) wasza propozycja (wymyślcie coś i głosujcie jak na Lisie łapki).


Obrazki w większości pochodzą z galerii stądstąd.

9 komentarzy:

  1. Kto jest za zrobieniem drugiej rundki wokół Zootopii???
    +1

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedawno w jeden tydzień zdechł mi chomik i świnka morska, a tu akurat o gryzoniach ;_;

    OdpowiedzUsuń
  3. Canals district! A tak dla checy

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja myślałem, że macie dość tej serii i po Las Padas damy jakieś podsumowanie i ją zakończymy.
    Cóż, przyjemne zaskoczenie.

    OdpowiedzUsuń