mnie nie widać! yay!

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Najbardziej magiczna rzecz, jaką dzisiaj przeczytacie. Opowiadanie

Dawno, dawno temu, za Górami Logiki, Lasami Sensu i Rzeką Ewolucji żyła szczęśliwa młoda para. Oboje mieli umowę o pracę, sąsiedzi byli całkiem w porządku, a połączenie internetowe wyjątkowo szybkie. Nigdy nie pragnęli dzieci ani nawet psa (co zostałoby na pewno uznane za rasizm), dlatego byli całkiem zadowoleni ze swojego przytulnego mieszkania w bloku. Jednak takie szczęście nigdy nie trwa wiecznie, o czym mieli przekonać się już wkrótce...
Zaczęło się niewinnie, od wspólnego oglądania Game of Paws. Judy, głęboko wierząca w honor, sprawiedliwość i uczciwość była wielką fanką Wilków. Jednak Nick, wyżej ceniący przebiegłość i spryt, zdecydowanie kibicował Lwom. Oboje byli co prawda zgodni, że Jelenie nie mają szans na przetrwanie, ale to nie wystarczyło, żeby załagodzić spór. Po szczególnie zażartej kłótni Judy wybiegła z mieszkania, trzaskając głośno drzwiami. Nick nie przejął się tym szczególnie. ,,Nie pierwszy i nie ostatni raz" - pomyślał, wyjmując kolejną porcję borówek z lodówki. Jednak gdy ostatnia jagódka zniknęła w jego pysku, a króliczki dalej nie było, lis zaczął się trochę niepokoić. Za oknem zrobiło się już prawie ciemno, a mimo widocznej na kalendarzy nazwy ,,czerwiec" temperatura nie przekraczała 12 stopni.
Natchniony jednym ze swoich ulubionych filmów, The Lord of The Claws, Nick postanowił zebrać drużynę i wyruszyć czym prędzej z misją odnalezienia ukochanej. Po szybkim obskoczeniu sąsiadów znalazł następujących towarzyszy: rysią łuczniczkę, nieokrzesanego dzika posługującego się sprawnie wielkim tasakiem, zrzędliwego rosomaka i dwie żarłoczne, aczkolwiek dzielne wiewiórki. Nie udało mu się przekonać do wyprawy dwójki ich kuzynów oraz wilka, który wymówił się pracą. Szczególnie ostatnia strata była dotkliwa, jednak lis postanowił się nią nie przejmować i po przyjęciu mienia Nicka Rudego wyruszył w poszukiwaniu przygód. To znaczy zaginionej dziewczyny.
Po wielu niebezpieczeństwach, walkach i towarzyszącym im czasem ucieczkach drużyna zmniejszyła się znacząco: rosomak przegrał starcie z groźnym autobusem, a młode wiewiórki skusił sklep ze słodkościami. Mimo tak ograniczonego składu, zwierzętom udało się ustalić, co stało się z króliczką. Okazało się, że winna jest prawdopodobnie czarna pantera, ich sąsiadka z czwartego piętra. Jeśli wierzyć zasłyszanej historii, była kiedyś piękną kotką, jednak przez swoje nietypowe umaszczenie spotykała się z drwinami ze strony rówieśników. Nawet ci chłopcy, którym się podobała, nigdy nie odważyli się zagadać, bojąc się reakcji znajomych. Tak mijały lata, a serce Saurelli powoli skuwał płynny azot. Stała się nieczuła i zgorzkniała, z zawiścią patrzyła na szczęście innych. Gdy odziedziczyła po ciotecznej babci domek na wsi, znalazła w nim tajemniczą księgę. Szybko zorientowała się, że dzięki niej może wpływać na innych i kierować do pewnego stopnia ich uczuciami. Jednak prawa magii są jasne: nie można zmusić do miłości. Gdy pantera to zrozumiała, postanowiła zmienić swoje działanie. Jeśli ona nie może zaznać szczęścia, nikt go nie zazna! Przy pomocy czarów zaczęła wywoływać kłótnie między małżeństwami, zazwyczaj podszeptując oskarżenia o niewierność.
Tylko jedna z okolicznych par była nieugięta: Nicka i Judy łączyła miłość oparta na przyjaźni, zaufaniu i partnerstwie. Saurella była jednak zdeterminowana - jeśli nie może usunąć uczucia, zniknąć musi jedno z połączonych nim zwierząt. Tym samym, gdy tylko udało jej się przekonać Judy do opuszczenia mieszkania, zastawiła na nią pułapkę. Pod podpartym patykiem cylindrem umieściła marchewkę; piękną, dojrzałą marchewkę. Schodząca po schodach króliczka była zbyt zajęta swoimi myślami, by zwrócić uwagę na krzyczący jej w głowie głosik policjantki ,,To pułapka!". Instynktownie podeszła do ulubionego warzywa, jednak gdy tylko wyciągnęła łapkę, poczuła, że coś ją wciąga do wnętrza kapelusza. Mimo refleksu i szybkości uzyskanej po latach treningów nie udało jej się już uwolnić. Ostatnim tchem wyszeptała ,,Nick", a potem nastała ciemność.
Po poskładaniu całej tej historii z zasłyszanych kawałków, lis wbrew sobie poczuł współczucie dla starej pantery. Sam spędził wiele lat życia samotny, pozbawiony bliskich osób. Potrafił zrozumieć uczucia Saurelli, jednak nie mógł pozwolić, by zatryumfowała. Pod osłoną nocy, z pomocą pozostałych w domu wiewiórek, wykradł zaczarowany cylinder czarownicy. Dzięki swojej magicznej marchewce miał nadzieję na odzyskanie ukochanej.

Już za pierwszym razem zaklęcie udało się, a Judy wyskoczyła jak królik z kapelusza. Po wysłuchaniu historii Saurelli uznała, że prawo jest tu bezradne. Twardych dowodów brakuje, a posterunek tak czy inaczej nie dysponuje antymagicznymi celami. Dlatego też króliczka wykorzystała swoje niekonwencjonalne myślenie i zaprosiła czarownicę na herbatkę. Niebotycznie zdumiona pantera zgodziła się, a nawet zaoferowała się przynieść ciasto. Marchewkowe. Nie przedłużając, Saurella okazała się bardzo inteligentną kobietą i wkrótce znalazła z parą wspólny język. Zaczęła rozumieć, że można czerpać radość ze szczęścia innych, a niedługo później stała się znana wśród okolicznych dzieci jako ,,babcia Lella", zawsze mająca w zanadrzu cukierki i dobre słowo. Przeżyła jeszcze wiele lat, otoczona życzliwymi jej zwierzętami. Koniec.

Morał z bajki: Rarity kocha najbardziej oklepane schematy, powierzchownie wykreowane postacie i banalne historie.
Oczywiste nawiązania do popkultury? Są.
Kłótnia kochanków? Jest.
Drużyna ratująca świat? Jest.
Tragiczna przeszłość złoczyńcy? Jest.
Kreskówkowa pułapka? Jest.
Tkliwy fragment? Jest.
Marny żarcik słowny? Jest.
Zreformowanie czarnego charakteru? Jest.
Powiedzcie proszę, co sądzicie na temat mojego dzieła. Czy powinnam już szukać wydawcy, czy może poczekać, aż powstanie kontynuacja?

16 komentarzy:

  1. To było takie piękne, wzruszyłem się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, to było tak cudowne że aż uroniłam łezkę.

      Usuń
    2. Cieszę się, że potrafię tak poruszyć uczucia czytelników.

      Usuń
  2. Szukaj wydawcy! To jest po prostu cudo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam na Bloomsbury Publishing. Wydali Harrego Pottera, więc mają już pewne doświadczenie z międzynarodowymi hitami. Choć moje dzieło bez wątpienia jest znacznie lepsze!

      Usuń
    2. A czy zastanawiałam się już nad zrobieniem ekranizacji twoich dzieł?

      Usuń
    3. Oh, no wiesz... Nie chcę wybiegać tak daleko w przyszłość. Ktoś mógłby pomyśleć, że mam o sobie zbyt wysokie mniemanie. Pozwolę raczej dziełu przemawiać do ludzi z kartek papieru, a nad dobijającymi się do drzwi filmowcami pomyślę, gdy się już pojawią.

      Usuń
    4. Jak to? To jeszcze ich nie ma?! Powinni walić do Ciebie drzwiami i oknami!

      Usuń
    5. Od dwóch tygodni zmieniam adres co 1/2/3 dni. Może być im trochę ciężko, ale jak wrócę do domu, skrzynkę pewnie będę miała zapchaną intratnymi ofertami.

      Usuń
  3. Rarity, marnujesz się na tym blogu. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie. Zaraz założę www.raritytellsstories.com i zostanę sławną blogerką! Będę miała dużo pieniędzy, zaproszenia na premiery filmowe i wywiady na pudelku.

      Usuń
    2. Czekaj, bo właśnie wykupuję domenę. :P

      Usuń
  4. Ja chcę kolejną część!
    (Saurella stała się moim ulubionym OCkiem.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej historia jest akurat zakończona. Ale nie obiecuję, że nigdy już niczego równie głupiego nie napiszę. Przy czym moja wena jest wyjątkowo wrednym kotem - przychodzi rzadko i wyłącznie w środku nocy. To pisałam jakoś między 1 a 4 nad ranem. No i muszę mieć jakiś punkt zaczepienia, jak tutaj komiks. Miałam go tylko wstawić i dodać dwa zdania podpisu, a skończyło się tak jak widać.

      Usuń