Zastanawiam się, czy już straciliście nadzieję na kontynuację tej serii. Na szczęście ja jednak o niej pamiętam i oto prezentuję wam kolejną odsłonę, w której skupimy się na łasicowatych. Wszyscy kojarzymy tę sylwetkę: nieduże zwierze o smukłym, wydłużonym tułowiu i krótkich nogach. W Zootopii mieliśmy jej przedstawicieli: Duke'a Weaselton'a, Travis'a i rodzinę Otterton. Czy była to typowa łasica, wzorcowa fretka i modelowe wydry? I co więcej można o łasicowatych powiedzieć?
Są to drapieżniki, przystosowane do życia w różnych środowiskach. W zależności od gatunku, mogą zamieszkiwać lasy, pustynie, rzeki i morza, a także ogrody i najbliższe otoczenie ludzkich domów. Jak większość drapieżnych ssaków, większą aktywność wykazują w czasie nocy. Zazwyczaj prowadzą samotniczy tryb życia, są też bardzo mobilne. Przemierzają duże obszary w poszukiwaniu pożywienia, ich terytoria są duże jak na tak niewielkie zwierzęta.
W poście mam zamiar omówić kilka wybranych rodzajów łasicowatych, a przynajmniej wskazać ich cechy charakterystyczne, ponieważ tak naprawdę nie różnią się od siebie tak bardzo. Zacznę od najmniejszego przedstawiciela rodziny, czyli łasicy.
Łasice występują w bardzo różnorodnych siedliskach, świetnie radzą sobie też w trakcie zimy, polując pod śniegiem. Małe rozmiary zwierzęcia mogą wydawać się niektórym wadą, jednak umożliwiają one dostęp do kryjówek ofiar (na przykład nor myszy), a także dużą zwinność i szybkość. Niewielkie łasice czasem stają się obiektem ataków sów i jastrzębi, jednak zażarcie się bronią, przez co nie są łatwą zdobyczą. Same polują czasami na zwierzęta większe od siebie, a także zabijają więcej ofiar, niż mogą zjeść. Ot, takie małe krwiożercze bestyjki. Zresztą to pewnie nie jest wielkim zaskoczeniem, ponieważ na pewno chociaż część z was widziała to zdjęcie, obiegające jakiś czas temu internet:
Kuny są większe od łasic, różnią się też trochę zwyczajami, mianowicie zamiast polować na ziemi, dużo czasu spędzają w koronach drzew. Świetnie się wspinają, w czasie pogoni za wiewiórką zdarza im się skakać z drzewa na drzewo. Przy czym powyższe zdania odnoszą się raczej do kuny leśnej, ponieważ kuna domowa zgodnie z nazwą lubi ludzkie domostwa. Zdarza jej się zakładać gniazda na strychach, przez co małe harcujące kunięta straszą dziwnymi odgłosami mieszkających poniżej ludzi. A jeśli już o kunach mówimy, to gorąco polecam książkę Adama Wajraka ,,Kuna za kaloryferem", która opowiada o życiu z kuną, wydrą i wieloma innymi ciekawymi zwierzakami. Całości nie brakuje humoru, a podobnych historii nie znajdziecie nigdzie indziej.
O wydrach jestem w stanie powiedzieć tylko tyle, że prócz wybitnych zdolności pływackich cechują się wesołym usposobieniem i skłonnością do zabawy. Zaś małe wydrzątka to jedne z najsłodszych małych stworzonek, jakie istnieją:
Następny na mojej liście jest borsuk, który mimo trochę odmiennego wyglądu także należy do łasicowatych. Kopie on złożony system korytarzy i nor, w których przesypia dzień. Borsuki bardzo dbają o czystość, lubią też wygodę - ich legowiska są wyłożone trawą i liśćmi. Zwierzęta te są ostrożne, z ich nor prowadzi kilka osobnych wyjść. Łatwo przystosowują się do różnych zasobów pokarmowych, można je nazwać oportunistami. Gdy czują się bezpieczne, bawią się ze sobą i hałasują.
Ostatni omawiany dziś rodzaj to rosomak. Ma ciekawy cykl aktywności - odpoczywa co około 4 godziny. Żyje samotnie na rozległym terytorium, pokonuje duże odległości. Dobrze idzie mu bieganie po śniegu, w czym przydatna jest stosunkowo delikatna budowa. A teraz następuje ta fajna część: rosomak waży jakieś 10 do 30 kilogramów. Mimo tak niewielkiej masy ciała jest w stanie zabić jelenia, o łup potrafi zawalczyć z pumą, wilkiem, czy niedźwiedziem. Dowodzi to oczywiście dużej siły, zręczności, a także wielkiej odwagi i nieustępliwości. Mnie zdecydowanie zaimponował! A i zapomniałam dodać, że po angielsku rosomak to wolverine.
Podsumowanie:
Łasicowate to zwierzęta w dużej mierze niedoceniane. Są sprytne, odważne, potrafią dostosować się do różnych sytuacji. Swoje wady przekuwają w zalety, nie pozwalają się ograniczać ani zastraszać innym. Są trochę skryte i tajemnicze, ale bywają też przekorne i skłonne do zabawy. Ładnie podsumował to dr Marcin Brzeziński w tym artykule: łasicowate to zołzy. I ja bym to potratowała jako komplement.
A w ramach bonusa jeszcze kilka obrazków z OCkami, które znalazłam przy okazji wyszukiwania ilustracji do posta:
"Ot, takie małe krwiożercze bestyjki."
OdpowiedzUsuńW sumie trochę pasuje to do mnie (choć ja mały akurat nie jestem).
No tak, ty masz dwa metry wzrostu w zbroi Darth Virax
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNiestety nie. Nigdy nie pożyczam mojego miecza.
UsuńKurczę,chciałam usunąć ten komentarz tak, byś go nie widział, a ty go przeczytałeś w ostatniej chwili.
UsuńJak ty to robisz?!
Używam Mocy.
UsuńA no,zapomniałam :P.
UsuńLodowy Pingwinie, jestem Twoim ojcem!
UsuńJesteś ojcem pingwina?!
UsuńNiesamowite.
Wiem. Wziąłem kiedyś trochę zbyt dosłownie "Try Everything".
Usuń"Kto mi narysuje takiego ślicznego OCka?"
OdpowiedzUsuńNa pewno nie ja. :-(
Popytaj wśród znajomych, może ktoś się znajdzie.
UsuńAkurat jestem w trakcie rysowania OCka w Gimpie i jak na razie mi to średnio wychodzi.
UsuńPróbuj, musi wyjść na moje. ^^
Usuń