mnie nie widać! yay!

sobota, 1 kwietnia 2017

W takim razie proszę tylko o jedno...

Dzięki FGZ jestem zupełnie innym człowiekiem!

źródło
Tak wiem, zdanie wprowadzające tandetne nawet jak na moje posty. Co jednak poradzę, skoro to wszystko prawda. Dzisiaj jest niesamowity dzień, wesoły, a jednak tak melancholijny. Wspominki i refleksje zalały naszego ukochanego bloga. Sam wciąż do końca nie mogę w to uwierzyć. Jakim cudem to już koniec? Byłem w redakcji krótko, moim zdaniem za krótko i mimo tego, że wiedziałem o wszystkim z wyprzedzeniem, czuję jakiś taki wewnętrzny smutek.

źródło
Czemu, ach czemu nie obejrzałem tego filmu wcześniej? Czemu musiałem odkryć tego bloga tak późno? Coś jednak zyskałem dzięki tej społeczności. Zyskałem pewną mobilizację. Świetna atmosfera, która tu panuje, dała mi pozytywnego kopniaka, że mam się brać do roboty i pisać. Spędziłem wśród was nieco ponad miesiąc, do redakcji dostałem się tydzień temu. A jednak czuję, że was po prostu znam. 

źródło
Ja także chciałbym trochę powspominać w ten jakże wyjątkowy dzień. Na bloga po raz pierwszy trafiłem w niedzielę 12 lutego, dzień przed drugim obejrzeniem Zootopii. Jeśli mnie pamięć nie myli, był to komiks "Short? No problem!" Niby nic specjalnego, a jednak chwyciło, pozostałem, z przyjemnością oczekując na nowe posty.  Link do komiksu

Moja reakcja na nowy artykuł
Następny tydzień poświęciłem na nałogowe czytanie archiwalnych postów. Dzięki temu mogę udawać, że jestem starym czytelnikiem i wiem o wszystkim, co się działo :) Kiedy już w miarę poznałem fandom i zacząłem rozróżniać, kto pisze jakiego posta bez patrzenia na nick, wziąłem się, z początku nieśmiało, do komentowania. Pierwszy (chyba) mój wpis pod postem macie tutaj:


Comment pojawił się pod postem "365 dni minęło #2". Później z wolna zacząłem się rozkręcać. Wchodziłem czasem na FGZ po 15 razy dziennie, mimo, że post się już pojawił. W sumie nadal po części tak jest. 

Kolejnym kamieniem milowym mojej egzystencji w świecie fanów Zwierzogrodu było założenie konta na forum, bodajże 27 lutego. Zacząłem pisać jak oszalały, wypowiadałem się pod każdym tematem, samemu również publikując. Dowody tego forumowego szału można zobaczyć do dzisiaj.


Sporo nabiłem wtedy tych Buck$ów. Poznałem wśród was wielu wspaniałych ludzi i rzeczywiście czuję się tu bardzo dobrze. Wydaje mi się jednak, że szerzej zasłynąłem moim filmem zmontowanym w ramach podziękowań dla redakcji. O tutaj!

Trutututu

Potem rozpocząłem pisanie postów gościnnych, których naskrobałem w sumie 3. Oczywiście najmilsze wspomnienie to chwila, w której Polineks przyjął mnie do redakcji. Tu muszę szczerze wam się przyznać, że miałem łzy szczęścia w oczach. 

Spędziłem tu zaledwie nieco ponad miesiąc, ale czuję się jakbym był z wami co najmniej 6 razy tyle. To był jeden z najlepszych miesiąców w moim życiu. A teraz? Teraz to wszystko się kończy. wszystkie te niesamowite dyskusje na discordzie, wszystkie cudowne posty, wszystkie żarty i całe śmieszkowanie. Kończy się jak ucięte nożem. 

Hello sadness, my new friend...
Oczywiście, jeśli ktoś polubił mój styl pisania i żarciki (no coś mi się nie wydaje) może mnie spotkać na FGE, jednak teraz po naszej przeprowadzce, redakcja będzie tak wypełniona, że mój artykuł pojawi się pewnie raz na ruski rok. Po za tym za nim zacznę tam coś pisać, muszę wreszcie skończyć oglądanie MLP (kucyki to kolejna niesamowita rzecz, jaką dzięki FGZ poznałem). 

Zobaczycie mnie też pewnie w trakcie turnieju Haxballa, który niejako staje się imprezą pożegnalną tej społeczności. Po jego zakończeniu Discord ucichnie, a forum upadnie (dużo to się tam nie zmieni).

źródło
Wracając więc do tytułu, proszę was, czytelników, o jedno: trzymajcie się ciepło i bądźcie szczęśliwi w życiu. Nigdy nie zapominajcie o przesłaniu tego pięknego filmu, dzięki któremu w ogóle tu jesteśmy. Nie poddawajcie się, nie bójcie się chcieć i po prostu bądźcie sobą. Ja z własnego doświadczenia wiem, że to działa, kiedy zaczniesz myśleć optymistycznie, świat staje się lepszy, weselszy. 

Wszyscy, bez wyjątku, jesteście na swój sposób niesamowici, cieszę się, że miałem przyjemność was poznać. Zapamiętajcie sobie jedno, jeśli kiedykolwiek będziecie potrzebowali pomocy, odezwijcie się do mnie, przestaję być tu redaktorem, ale waszym Panem B pozostanę jeszcze przez długi czas. "Przyjąłem dar waszej dobroci i spłacę go z radością"

W takim razie pozostaje mi tylko jedno. Pozdrawiam was jeszcze mocniej niż zwykle i po raz ostatni na tym blogu: KU CHWALE RARITY! 

4 komentarze:

  1. DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO DOPRO. Jak ja nienawidzę pozegnań ( nawet tych mam nadzieję ze w formie żartu) . Jeśli te smutne bzdury o końcu działalności to prawda to będę nawiedzał FGE jako duch FGZ dzień w dzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale na FGE kasują spam :P

      Usuń
    2. Trudno, ci co się tym zajmują będą mieli przynajmniej coś do roboty.

      Usuń
  2. "Wspominki i refleksje zalały naszego ukochanego bloga."
    Tia... Pierwszego kwietnia? Nie wiem, czy kogokolwiek z czytelników zebrało na wspominki i refleksje.

    OdpowiedzUsuń