mnie nie widać! yay!

piątek, 24 marca 2017

Post Gościnny: Wełniane ZUO!!!!!!... ehkm, to znaczy zło


Witam wszystkich bardzo serdecznie, z tej strony Mr B. Dzisiaj zajmiemy się niby oczywistym tematem, jakim jest tożsamość wiceburmistrz Obłoczek. Kim właściwie jest? Jakie są moje teorie na ten temat? Gotowi na wysokie stężenie absurdów mojego autorstwa? W takim razie zapraszam.


Teoria I: Żądny władzy polityk
To przychodzi nam na myśl właściwie od razu, kiedy dowiadujemy się, że za całą aferą stała właśnie ta milutka owieczka. Sama przecież przyznaje się, że zrobiła to wszystko by uzyskać władzę. Ta teoria wyjaśnia nam także dlaczego popełniła tyle błędów, w końcu nie każdy polityk jest geniuszem zła. Można jej wtedy wybaczyć zostawienie numeru do Douga na widoku, udostępnienie widoku z kamer Judy i Nickowi oraz nie sprawdzenie czy w pistolecie rzeczywiście znajduje się serum. Po prostu była zaślepiona swoim pragnieniem władzy i o kilku sprawach nie do końca pomyślała. Da się wtedy także zrozumieć, czemu od razu pobiegła do muzeum zamiast na spokojnie wymyślić jak wykręcić się od odpowiedzialności. Należy tu zaznaczyć, że nasi bohaterowie nie mieli pojęcia o winie Obłoczek, więc mogła się powstrzymać przed wychodzeniem do nich osobiście. No, ale ok, uznajmy, że tak się zestresowała, że nie przyszło jej do głowy, że kiedy zdradzi się przed nimi, zaryzykuje więcej. Jednak w momencie, gdy zastanowimy się mocniej, zaczynamy zauważać parę nieścisłości. Po pierwsze, jeśli była tak ambitna od początku swojej kariery, czemu tak późno zaczęła wprowadzać swój plan w życie. Chodzi mi tutaj o to, że aby zostać wiceburmistrzem należy być doświadczonym politykiem i oczywiście istnieje szansa, że dopiero co została wybrana, ale jest ona minimalna. Kiedy Judy dostaje swoją odznakę słyszymy,że program aktywizacji zawodowej ssaków spokojnego żeru burmistrza Grzywalskiego zaczyna przynosić efekty. Wprowadzenie takiego programu trwa, więc Obłoczek musiała zajmować to stanowisko przez jakiś czas. Czemu nie zaczęła realizować swojego planu wcześniej? Po drugie osoba żądna władzy nie daje sobą pomiatać i nawet jeśli była doskonałym aktorem, nie musiała cały czas być tak uległa. Gdyby od czasu do czasu sprzeciwiła się Grzywalskiemu nic by się nie stało. Ba, w ogóle nie musiała udawać tak spokojnej i nieszkodliwej osóbki. Przecież jako wiceburmistrz mogła pokazać się z tej ostrzejszej strony, nie uwierzę, że wszystko to było po to by tylko odgonić podejrzenia. Przecież politycy i tak są obwiniani o wszystko co złe, więc nikt by nawet nie pomyślał, że dziczenie to jej sprawka. Dobra, nie wiem czy cokolwiek z tego dało się zrozumieć, lecimy z następnym pomysłem.


Teoria II: Ofiara życiowej tragedii
Właściwie nie ma żadnych dowodów na to, że Obłoczek od początku była zła. Kiedyś na tym blogu pojawił się artykuł o tym, że istnieją dwie Bellwether (tu usłużny admin wrzuci linka), i coś  rzeczywiście w tym jest. Te sceny w których Obłoczek jest milutka i nieszkodliwa wydają się zbyt autentyczne. Oczywiście mogła ona być doskonałym aktorem, ale tak jak mówiłem nie miała powodu by grać poczciwą owieczkę. Nic by jej to nie dało. W takim razie możemy uznać, że i ten potwór w owczej skórze, i miła wiceburmistrz to dwie strony tego samego medalu. Teraz robi się dziwnie (ta jasne jakby od początku nie było dziwnie). Obłoczek ma rozdwojenie jaźni. To by wyjaśniało naprawdę wiele spraw. Na przykład dyspozycje co do skowyjców wydawała jej zła osobowość, a przy rozdawaniu odznaki i w gabinecie była obecna jej dobra wersja. Okej, ale czemu ofiara życiowej tragedii? No cóż sprawa jest prosta, według psychologów najczęstszą przyczyną osobowości wielorakiej są głębokie urazy z dzieciństwa. Bardzo możliwe jest to, że w młodości nasza owieczka została mocnoi skrzywdzona psychicznie lub fizycznie przez jakiegoś drapieżnika. Jej "jasna strona" wyparła i zagrzebała to wspomnienie w podświadomości, jednak pozostało ono w pamięci jej "ciemnej strony" i teraz mści się ona na wszystkich drapieżnikach, tylko wmawiając sobie, że robi to dla władzy. Sprawa może być jeszcze bardziej skomplikowana i Bellwether może mieć zespół stresu pourazowego, który uaktywnia się w obecności drapieżców, przez co chce ona pozbyć się ich całkowicie z miasta, do tego potrzebuje stanowiska burmistrza i przychylności ludu. Ewentualnie kosmici naprawdę istnieją i we współpracy z mnichami tybetańskimi....*ŁUP* Przepraszamy, ale autor zbyt rozkręcił się w swoich wywodach i musiał zostać uspokojony za pomocą gumowej pałki. Zapraszamy do kolejnej teorii.


Teoria III: Geniusz zła
O i to jest teoria, która wyjaśnia nam wszystko. Naprzemienne stany dobroci i czystego ZUA? Są! To cecha właściwa każdemu szalonemu geniuszowi zła. Popełnienie kilku błędów? Jest! Każdy szanujący się złoczyńca musi przecież dać szansę swojemu wrogowi. Bierzmy przykład z takiego doktora Dundersztyca, on na każdym wynalazku ma przycisk autodestrukcji. Czemu Obłoczek ma być gorsza?! Super, hiper złowieszcza przemowa w finale, która umożliwia zwycięstwo tym dobrym? Jest! Mania prześladowcza na temat swojego wroga? Jest! I to jaka. Przecież Obłoczek śledziła Judy nawet w dzieciństwie (tu autorowi chodzi o scenę, w której Judy oddaje odznakę, a pani burmistrz mówi, że "przecież marzyła o tym od dziecka" i jest to celowa nadinterpretacja autora) kiedy jeszcze nie była ona nawet policjantem więc nie miała szansy być jej wrogiem. Bezmyślni sługusi wykonujący jej rozkazy? Są! I nawet są baranami, zgodnie z poziomem intelektu. Trafienie na końcu do więzienia? Jest! Sądzę, że przekonałem was, iż wiceburmistrz obłoczek jest prawdziwym geniuszem zła. Jedyne czego brakuje to ostatecznej zapowiedzi zemsty, w stylu: "Jeszcze tu wrócę!!!", ale to się nadrobi w sequelu. 



Teoria IV: Kosmici i Mnisi tybetań... *TRZASK* Tutaj autor musi ochłonąć po zderzeniu się z rozpędzonym krzesłem.

Okej, okej, rozumiem, nie chcecie moich teorii na temat mnichów tybetańskich.  W takim razie dziękuję za uwagę. Mam nadzieję, że się podobało. Jeśli chcecie więcej durnych teorii mojego autorstwa, piszcie w komentarzach. Możecie też oczywiście zaproponować własne tematy. Jeśli dostanę pozwolenie wszechwładnego ZUA z chęcią o nich napiszę. Pozdrawiam serdecznie, Mr B. Ku chwale Rarity! 

Dziękuję w imieniu redakcji za artykuł gościnny, Mr. B!

17 komentarzy:

  1. Pisanie: "PIERWSZY" pod własnym postem, to się nazywa megalomania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze to że w tej chwili na 9 komentarzy (razem z moim) 5 jest twoich w tym raz sam sobie odpowiedziałeś :V Przejmowanie bloga idzie pełną parą :P

      Usuń
  2. Blog się powinien nazywać "Lisie łap... MAFIJNE ŁAPKI kontra wełniane zło

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy artykuł, głosuję za tym, żebyś pisał dalej ;) Chyba najbardziej przekonała mnie trzecia opcja, nawiązanie do Fineasza i Ferba zawsze jest w cenie.
    P.S. Teraz gra mi w głowie ,,Oto jest Spółka Zło Dundersztyca!" Dzięki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co :) A tak w ogóle to sama Rarity wypowiedziała się pod moim postem..... WOW! Dzięki wielkie, cieszę się, że się spodobało.

      Usuń
  4. Dlaczego uważasz, że udostępnienie Judy i Nickowi nagrań z kamer było błędem? Dzięki temu mogli oni wpaść na trop Lionhearta i powiązać go ze zdziczeniami, a Bellwether wygryzła go ze stanowiska. To była część planu.

    A dlaczego w muzeum wyszła do nich osobiście? Bo dowiedziała się, że ktoś poznał lokalizację labu i że cała sprawa może się wydać. Nawet gdyby udało się jej uniknąć powiązania ze skowyjcami (mało prawdopodobne: barany prędzej czy później wpadłyby w ręce policji i wszystko wyśpiewały), to byłby koniec jej planu: wyszłoby na jaw, że za zdziczeniami nie stoi żadna tam „krwiożercza natura drapieżników”, a zwyczajna broń chemiczna. Bellwether za wszelką cenę musiała utrzymać skowyjce w tajemnicy i dlatego poszła do Nicka i Judy – poszła tam, by ich zabić. Nie miała innej możliwości.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny, rozbudowany komentarz, to lubię. Z udostępnieniem nagrań rzeczywiście masz rację, jednak do muzeum nie musiała iść osobiście, mogła wysłać tam tylko barany z misją zabicia naszych bohaterów, wtedy w razie niepowodzenia miała by większe szanse na wykręcenie się z tego. W końcu nie zna przecież każdego barana w mieście. Nawet jeśli oni przy przesłuchaniu zrzuciliby na nią winę, mogłaby się upierać że po prostu wymienili najważniejsza owcę w mieście by złagodzono im karę. Ponadto trudniej udowodnić winę jeśli kogoś nie było na miejscu przestępstwa. Obłoczek z pewnością mogła zatrudnić dobrego adwokata. Dlatego uważam, że idąc tam osobiście ryzykowała za dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż w sumie z kamerami też nie do końca się zgadzam, wiceburmistrz musiała wiedzieć, że Grzywalski nie odkrył dlaczego zwierzęta dziczeją bo inaczej już dawno siedziała by w więzieniu. Znając Judy mogła się domyślić, że ta nie odpuści dopóki nie rozwiąże sprawy, w takim wypadku udostępnienie kamer jest zlekceważeniem przeciwnika a to też jest błąd.

      Usuń
  6. Postaw się na jej miejscu. Bellwether chce przejąć władzę i pozbyć się drapieżników z miasta. W tym celu opracowuje trutkę, która powoduje zdziczenie. Działa jak z nut: nafaszerowany nią drapieżnik traci nad sobą kontrolę i staje się niebezpieczny dla otoczenia. Wydaje się, że dalej gładko: sprawa trafi do mediów w duchu narracji „Hurr durr drapieżniki to potwory! Pozamykajmy je w obozach pracy, zanim przerobią nas na mielone!”. A tu klops – policja okazuje się szalenie niekompetentna i nie ma pojęcia, co się dzieje, a burmistrz zamiata sprawę pod dywan (niezły numer, swoją drogą: całe ZPD, włączając komendanta, potraciło głowy, a fagasy Lionhearta stanęły na wysokości zadania). Sprawa stoi w miejscu. No to co robi Bellwether? Wyszukuje sobie kogoś, kto by tę sprawę rozwiązał i wywlókł zdziczenia (nie mylić ze skowyjcami) na światło dzienne. Judy nadaje się idealnie: jest ambitna, jest trochę mniej tępa od reszty glin i ma „coś do udowodnienia”. Daje jej więc dostęp do monitoringu. I po zawodach: społeczeństwo dowiaduje się o zdziczeniach, Lionheart wędruje do ciupy, a ona sama dostaje stołek burmistrza. Wygrała tę rundę.

    A co z Judy? Bellwether zdaje sobie sprawę, że może stanowić ona zagrożenie i oferuje jej stanowisko „twarzy policji”. Judy nie będzie pracować w dochodzeniówce. Będzie pokazywać się na uroczystościach i prowadzić pogadanki w szkołach. Na tym stanowisku nie będzie dla niej niebezpieczna. A że odmówiła? No cóż, tego najwyraźniej Bellwether nie przewidziała.

    Poza tym – sama zaoferowała jej pomoc, wtedy, gdy ją Bogo chciał wyrzucić. Co miała powiedzieć? „Wybacz, Judy, jednak nie mogę ci pomóc”? To od razu rzuciłoby na nią podejrzenia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze co do muzeum. Bellwether pewnie mogła posłużyć się swoimi przydupasami, ale pewnie się obawiała, że te tępe barany znowu spartolą sprawę. Trochę mi to wygląda na takie "chcesz coś zrobić dobrze, zrób to samemu".

    OdpowiedzUsuń
  8. A gdyby barany zostały schwytane, a Bellwether nie, myślisz, że by uszło jej to na sucho? Jakoś się musieli ze sobą kontaktować. Baran dzwonił do kogoś, gdy Judy z Nickiem ukradli wagon. Zapewne do Bellwether, bo niby do kogo? Chwilę wcześniej Doug odebrał telefon ze zleceniem. Sprawdzić komórki, emaile... Trudne by to było? Nie, gdyby sprawa skowyjców wyszła na jaw, Bellwether by się nie wykręciła, nawet gdyby nie pojawiła się w muzeum osobiście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż absolutnie rozumiem twoje stanowisko, rzeczywiście przekonałeś mnie co do kamer, jeśli chodzi o muzeum nadal uważam, że mądrzej byłoby wysłać tam same barany, ale to tylko moja opinia. Po za tym ja spełniłem swoje zadanie, zachęciłem kogoś do dyskusji i do długich komentarzy. Mission completed!

      Usuń
  9. Chodziło o owczy elektorat! Mówię wam! To wszystko wina marchewek, one kolaborują przeciw bakłażanom.

    OdpowiedzUsuń
  10. ZUO!!! ...ekhem.... fajny artykuł ;)
    ~Twister

    OdpowiedzUsuń
  11. Większość komentarzów pod tym postem należy do Pana B i Jana. :P
    A post jak zwykle naprawdę dobry. Cieszę się, że dołączyłeś na stałe do redakcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chcę mieć komentarz pod tym postem - chociażby dla statystyk. Co by tu napisać...
      Wiem może zaśpiewam piosenkę:

      ♪ Let it flow, let it flow!
      I'm the one with the dark side!
      Let it flow, let it flow!
      This is the end of the jedi! ♪

      Usuń